Kiedy ona mnie dotyka,
chcę by to były twoje dłonie,
i kiedy jestem z nią, to jest tylko seks.
She Ain't You - Chris Brown
Siedziałam w kącie biblioteki, otoczona setkami książek znajdującymi się na półkach. Zawsze je kochałam.
Książki zabierają nas daleko od rzeczywistości; mogą sprawić, że poczuje się to co czuje jej bohater i sprawiają, że chce się mieć takie życie jak oni.
Książki są pocieszające, ale kiedy się dorasta i czyta się je, wie się, że są mylące. Sprawiają, że wierzysz, że zawsze jest 'Dawno temu' i 'Długo i szczęśliwie', sprawiają, że myślisz, że osoba, której ufasz nigdy cię nie zostawi lub nie zrani. W tych bajkach zawsze ktoś chce skrzywdzić księżniczkę, a na końcu zawsze przystojny książę ją ratuje; i żyją długo i szczęśliwe w swoim idealnym świecie.
W rzeczywistości nigdy nie ma 'będą żyli długo i szczęśliwie', bo w przeciwieństwie do książek, życie nie jest sprawiedliwe. Nigdy nie wiesz, kiedy ktoś zdradzi twoje zaufanie. Nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś cię skrzywdzi. Życie nigdy nie ma szczęśliwych zakończeń, a szczególnie moje.
Co zrobiłam, że na to zasłużyłam? Co zrobiłam tak złego, że Bóg zabrał mojego najlepszego przyjaciela, tatę i dziecko? Co zrobiłam, że Justin powiedział wszystkim o Liamie i sprawił, że wszyscy śmieją się z najważniejszej osoby w moim życiu?
Obiecał, że nigdyby mnie nie zranił. Powiedział, że się martwi.
Usłyszałam czyjeś kroki wraz z dźwiękiem zamykanych drzwi.
- Blair? - Usłyszałam znajomy głos Justina. Bardziej wcisnęłam się w róg mając nadzieję, że będę niewidzialna lub Justin mnie nie pozna, kroki były coraz bliżej. Zamknęłam oczy. Jeśli ja nie mogę go zobaczyć, to on też nie może zobaczyć mnie, prawda?
Wkrótce usłyszałam jak jego kroki ucichają i mogłam usłyszeć nierówny oddech. Spojrzałam w górę, prosto w jego świecące miodowe oczy.
- Proszę, odejdź. - Wychrypiałam. Guzek w gardle wciąż nie pozwalał mi normalnie mówić.
- Nie powiedziałem niczego Abby, Blair. - Wyszeptał Justin, brzmiąc nieco szczerze.
Nie uwierzyłam mu nawet na chwilę.
- Odejdź. - Powtórzyłam, tym razem pewniej.
- Słuchaj mnie! Nie powiedziałem nic jej ani komukolwiek! - Krzyczał. Nie odpowiedziałam; odwróciłam wzrok i czytałam tytuły niektórych książek starając się skupić na czymś innym, ale ten dupek wciąż stał obok mnie. - Nie wiem kto to powiedział, ale to nie byłem ja.. Obiecałem ci, że zachowam to dla siebie i obiecałem, że nigdy bym cię nie zranił, możesz mi nie ufać, a wiesz, że nie łamię swoich obietnic. - Przewróciłam oczami.
- Złamałeś już wcześniejsze obietnice, dlaczego to miałoby się zmienić?
- Nie złamałem! - Krzyknął patrząc na mnie z niedowierzaniem. Ponownie złapałam z nim kontakt wzrokowy.
- 5 lat temu obiecałeś, że nigdy nie odejdziesz, złamałeś tą obietnicę po roku. 4 lata temu, kiedy odjeżdżałeś obiecałeś, że będzie tak jakbyśmy byli razem, mimo, że nie będziemy, ta obietnica nie trwała nawet 8 miesięcy.... - Wyszeptałam. - Twoje obietnice nic już dla mnie nie znaczą, jak powiedziałam wcześniej, nic dla mnie nie znaczysz. - Powiedziałam starając się dać mu to do zrozumienia. Starałam się ucieć od niego, lecz złapał mnie za nadgarstek.
- Jestem dupkiem. - Westchnął Justin, wstając i sprawiając, że jego palce oplotły moje. Starałam się uciec z jego uścisku, lecz zacisnął go bardziej. - W ciągu ostatnich kilku dni, kiedy byłem z dala, uświadomiłem sobie, że miałaś prawo do nienawidzenia mnie, ale ja nie miałem. Blair, byłem wielkim chujem w stosunku do ciebie, ale nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego. Wiem, jak wiele znaczy dla ciebie Liam i nigdy nie użyłbym go do zranienia ciebie. - Brzmiał tak szczerze, że prawie mu uwierzyłam, ale kto inny mógłby powiedzieć Abby?
- Nikt inny nie wiedział. - Powiedziałam, starając się wziąć moją rękę z dala od jego.
- Powiedziałaś, że tylko kilku ludzi o tym wie, kim oni są? - Zapytał zdeterminowany. Przez chwilę się zastanowiłam.
- Tylko ty, Ryan, Chaz, Kate, Jason, moja mama i twoja mama. - Powiedziałam.
- Więc to był Jason. - Powiedział Justin, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Przewróciłam oczami.
- Więc mówisz, że ojciec Liama powiedziałby wszystkim? - Parsknęłam.
- Mówię, że Jason prawdopodobnie nie był zbyt szczęśliwy, że zobaczyłem jego syna przed nim.
- Jesteś żałosny! Ty jesteś jedyną osobą, która mogłaby powiedzieć o tym Abby. Nawet Jason taki nie jest. - Splunęłam.
- Jestem żałosny?
- Tak! Jesteś żałosnym dupkiem! Nienawidzę cię!
- Nawet tak nie myślisz. - Powiedział miękko, patrząc na nasze dłonie.
Milczałam. Patrzyłam na Justina, a nowe łzy pojawiły się w moich oczach.
- Naprawdę wierzysz, że mógłbym powiedzieć Abby, Blair? - Wyszeptał Justin, patrząc w moje oczy. W jego brązowych oczach widać było zranienie.
- Nie. - Odpowiedziałam po kilku sekunadach ciszy. Jego oczy powiedziały mi, że nie kłamał. Poluźnił uścisk mojej dłoni i trzymał ją tak ostrożnie, jakby była z porcelany i mogła się rozpaść w każdym momencie.
- Jason jest jedyną osobą, która mogła jej powiedzieć. Jest jedyną osobą, która chciałaby cię tak zranić, nawet jeśli nie ma do tego powodu. - Powiedział Justin pewny, że ma rację. Jason miał powód.
Tylko potrząsnęłam głową, starając się by łzy nie uleciały z moich brązowych oczu.
- Wiem. - Wyszeptałam cicho.
- I proszę nie pozwól, by słowa Abby cię zraniły. Ona nie rozumie jak to co mówi może działać na ludzi.
- Nie rób dla niej wyjątków Justin. Ona dokładnie wie jak to co powiedziała może na mnie oddziałać, jej to nie obchodzi. - Justin przytaknął.
- Ja.. tak, wiem. Ja po prostu... Nie wiem dlaczego jestem z nią, kiedy taka jest, wiesz?
- Nie wiem w ogóle dlaczego jesteś z nią.
- Ona.. Ona kiedy chce może być miła. - Powiedział Justin brząmiąc niepewnie. Przewróciłam oczami.
- Czy mogę teraz odejść? - Zapytałam patrząc na nasze dłonie.
Justin zawahał się na chwilę, po czym puścił swoją dłoń i cofnął się do tyłu.
- Przykro mi, że wszyscy się dowiedzieli Blair. Porozmawiam z Abby, okej? - Powiedział, obróciłam się i zmusiłam do uśmiechu.
- Nie przejmuj się. - Powiedziałam wychodząc z biblioteki.
Z punktu widzenia Justina:
- Nie przejmuj się. - Odpowiedziała Blair z fałszywym uśmiechem w moją stronę. Mogę powiedzieć, że był fałszywy, ponieważ jej uśmiech nie pojawił się w jej oczach. Za każdym razem kiedy się uśmiecha jej oczy wciąż wyglądają na zranione, mieszanka emocji, których nie mogę rozpoznać; ostatni raz pamiętam ten wzrok, kiedy powiedziałem jej, że wyjeżdżam. Czy ja byłem pierwszym powodem, że nie miała już dłużej tego błysku w oczach?
. . .
- Abby, co to do cholery było? - Syknąłem cicho. Nasz nauczyciel od matmy szybko odwrócił się w naszą stronę, patrząc na mnie wściekle, po czym ponownie odwrócił się do tablicy.- Co? - Zapytała niewinnie Abby, trzepocząc swoimi sztucznymi rzęsami w moją stronę. Nigdy nie wyglądała tak nieatrakcyjnie.
- To gówno, tego ranka.
- Justin, nie wiem o czym mówisz kochanie. - Powiedziała cicho.
- Wiesz dokładnie o czym mówię. Byłaś wielką suką dla Blair. - Stwierdziłem, zaciskając zęby w frustracji.
- Czy to ma jakieś znaczenie? To Blair. - Powiedziała.
Nie wiedziałem przez chwilę co powiedzieć. Szczerze myślałem, że Abby będzie żałować, że upokorzyła kogoś tak bardzo, ale jak widać, nie ma żadnych wyrzutów sumienia.
- Widzisz? Nie obchodzi cię to Justin. Wiem, że starasz się być dobrym kolesiem, ale ona jest wkurzająca i zasługuje na wszystko to co ją spotyka.
Wstałem z krzesła, praktycznie kipiałem ze złości.
- Nie, właściwie Abby, obchodzi mnie to. Obchodzi mnie ona bardziej, niż ty będziesz kiedykolwiek. Ty jesteś tą wkurzającą, Blair nie zasługuje na nic przez co przechodzi. - Krzyczałem, a cała klasa patrzyła na nas dwóch oczekując odpowiedzi Abby.
- W takim razie dlaczego umawiasz się ze mną, dupku? - Splunęła gniewnie.
- Ponieważ jesteś dobra do pieprzenia! - Krzyknąłem. Cała klasa była zszokowana. Słyszałem jak jakiś dzieciak krzyknął 'OGIEŃ!', ale reszta osób była cicho i czekali jak nasza rozmowa się potoczy.
- Przepraszam? - Zapytała Abby, a jej twarz była niemożliwie czerwona.
- Powiedziałem, że powodem dlaczego się z tobą spotykam jest to, że jesteś dobra do ruchania! - Powtórzyłem powoli. Zanim zauważyłem Abby wpatrywała się we mnie, nie uderzyła mnie czy coś. Zbliżyła swoje usta do moich i mnie pocałowała, cała klasa gwizdała.
Pan Brookman chrząknął głośno, ale Abby tylko chwyciła mnie mocniej i zmusiła by moje usta były zsynchronizowane z jej.
Powienienem to przerwać, prawda?
Nie powinienem pozwolić, aby Abby wyciągnęła mnie z klasy i pociągnęła do szatni dziewczyn.
Nie powienienem pozwolić jej rozebrać mnie i jeździć swoim półnagim ciałem po moim.
Nie powinienem pozwolić sobie uprawiać z nią seks, gdy w ogóle jej nie kocham.
Ale w większości nie powinienem myśleć o Blair, kiedy wszedłem w Abby.
Nie powinienem myśleć o Blair, Abby nie jest Blair.
Dlaczego zawsze w tym momencie chciałbym żeby była?
O.o
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. :))
zapraszam! ----> http://never-say-never-and-believe-in-dreams.blogspot.com/ <---zapraszam!
OdpowiedzUsuńwoooow *____* już się nie mogę doczekać NN <3
OdpowiedzUsuń{@saaalvame}
jejku. zwariowałam. jeszcze oglądnęłam sobie zwiastun przed sekundą. jest cudny. Ty świetnie tłumaczysz! wszystko jest zrozumiałe i nie trzeba się zbytnio zastanawiać o co chodzi. opowiadanie ogółem jest cudne.
OdpowiedzUsuń@ilovelaugh96
'Dlaczego zawsze w tym momencie chciałbym żeby była?' - oooo
OdpowiedzUsuńwow... końcówka mega....
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny. ;)
To nawte jak na nią nwarzeszczał poszedl sie ruchac o.O?
OdpowiedzUsuńWow boskie!!!!! Czekam na nn informuj mnie @maja378
OdpowiedzUsuńoooo kurr ! czeekamm !
OdpowiedzUsuń