poniedziałek, 20 maja 2013

12. Niemieckie wiadomości

Z punktu widzenia Blair:
Mój budzik zadzwonił głośno sprawiając, że jękłam.
Dlaczego dni w ciągu roku szkolnego ciągną się w nieskończoność, a w weekendy czas mija w mgnieniu oka? Mimo tego i tak moje dni nie są urozmawicone, cóż, myślę, że zeszły piątek był, ale i tak jest to ciągła rutyna.
Czuję się jak zombie, przeżywam kolejne dni, uśmiecham się kiedy muszę i rozmawiam, gdy ktoś chce ze mną nawiązać konserwację. Jedyną osobą, która to zmienia jest Justin i nie wiem dlaczego.
- Pa Blair, Kocham cię! - Usłyszałam krzyk mamy z dołu.
- Pa Mamo, też cię kocham! - Krzyknęłam, przeciągając się.
Leniwie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam parę jasnych dżinsów i pierwszą lepszą koszulkę. Zmęczonym krokiem udałam się do łazienki, gdzie umyłam zęby, twarz, ubrałam się, a następnie uczesałam i pomalowałam.
- Proszę Boże, niech ten dzień zleci szybko.. - Modliłam się wychodząc z domu.
Może nikt nie będzie pamiętał piątku, może nie będą szeptać, kiedy będę szła korytarzem, albo otwierała szafkę. Może...
. . .
- Hej. - Wyszeptał zza mnie Justin, kiedy siedział na krześle na lekcji angielskiego. Czułam jak w moim brzuchu latają motylki, kiedy delikatnie dotknął mojego ramienia.
- Hej. - Wymamrotałam, biorąc podręcznik, kiedy pan Jacobs wszedł do klasy.
- Przepraszam, że nie przyszedłem w niedzielę, miałem iść już, ale musiałem udzielić wywiadu.
- W porządku Justin... I tak miałam do zrobienia kilka rzeczy. - Skłamałam.
- Naprawdę jest mi przykro Blair, nie mogłem się tego doczekać. - Przyznał Justin. Mogłam usłyszeć jak się uśmiecha poprzez jego ochrypłu głos. Odwróciłam głowę, by móc spojrzeć na niego, na twarzy miał rumieńce.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Ja w pewnym sensie też. - Odpowiedziałam. Wtedy Abby i Kate weszły do klasy, sprawiając, że głowa i Justin odsunęły się od siebie.
- Hej lalko! - Zawołała Kate siadając obok mnie, podczas gdy Abby uśmiechnała się do mnie zarozumiale i usiadłam obok Justina.
- Panno Davis, lekcja się już zaczęła. Byłbym wdzięczny jeślibyś się nią zainteresowała. - Powiedział szorstko pan Jacobs patrząc na Kate, która przewróciłam oczami i uśmiechnęła się do mnie.
- Dlaczego jesteś taka podekscytowana? - Wyszeptałam, zmuszając siebie do entuzjastycznego uśmiechu w jej stronę.
- Bal jest za dwa tygodnie. - Powiedziała Kate, przewracają oczami, tak jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Wiesz, że nie idę na niego. - Westchnęłam, patrząc na pana Jacobsa.
Kate wytrzeszczała oczy z niedowierzaniem.
- Jak do cholery nie? To jest bal seniorów! Gadaliśmy o nim od czasu, kiedy zobaczyliśmy jak moja siostra się na niego szykuje i to było.. w trzecie klasie! - Zawołała.
- Wiem Kate, ja po prostu.. dużo się wydarzyło od czasu trzeciej klasy. - Westchnęłam.
- Myślałam... Nie wiem, myślę, że miałam nadzieję, że może będziesz tam i razem będziemy się świetnie bawić. Tęsknię za spędzaniem z tobą czasu. - Zauważyłam jak w jej zielonych oczach nagle pojawił się smutek.
Westchnęłam ciężko. Nie znoszę widzieć mojej przyjaciółki, w takim stanie i to przeze mnie.
- Pójdę na tańce. - Niechętnie sie zgodziłam. W oczach Kate pojawił się błysk nadziei.
- Naprawdę? - Zapytała, wciąż zaskoczona. Zaśmiałam się fałszywie.
- Tylko dla ciebie. - Odpowiedziałam, zanim pan Jacobs odwrócił się w naszą stronę i powiedział, abyśmy były cicho lub opuścimy jego klasę.
- Teraz potrzebujemy tylko randek. -  Wyszeptała Kate, sprawiając, że przewróciłam oczami. Nie potrzebuję randki, ani nie chcę, chyba... nie, to było dawno temu. Pewnie nawet nie pamięta...

Z punktu widzenia Justina:
- Teraz potrzebujemy tylko randek. - Wyszeptała Kate do ucha Blair. Czułem jak moje ciało się napina. Wiem, nie mam prawda być taki opiekuńczy względem Blair, zwłaszcza, że jestem wciąż z Abby, ale jestem. Jestem idiotą, ale mam to gdzieś.
- Justy, wszystko okej? Jesteś spięty. - Zauważyła Abby i przejachała dłonią po moim policzku. Blair na chwilę odwróciła głowę, by móc spojrzeć na naszą dwójkę, po czym odwróciła się zirytowana.
- Jest okej, Abby. - Powiedziałem, trochę zbyt ostro.
- Nie musisz na mnie krzyczeć. Tylko pytam.. - Warknęła Abby.
- Wiem, po prostu odpowiedziałem.
- Odpowiedziałeś niegrzecznie.  - Powiedziała wyniośle.
- O mój Boże, odpowiedziałem normalnie Abby. - Odpowiedziałem. Prawda jest, że nie jestem zły na Abby, jestem zły, dlatego, że Blair zacznie szukać randki na bal. Bal, na którym obieciałem pójść z nią.
- Jesteś kretynem od piątku Justin. Od kiedy mnie zostawiłeś i pobiegłeś do niej. - Splunęła Abby, wskazując dłonią w stronę Blair, która usiadła tak, by móc patrzeć prosto na Abby.
- Nieważne Abby, teraz powinnaś się skupić. Potrzebujesz tak dużo nauki, jak tylko możesz przyswoić. - Zażartowałem, nie myśląc o tym.
- Cholera.  - Mruknąłem pod nosem, czując się winnym, że ją zawstydziłem.
- Przepraszam! - Krzyknęła Abby, sprawiając, że pan Jacobs krzyknął na nas. - Nie jestem głupia! - Krzyknęła, przejeżdżając dłonią po swoich blond włosach. Słyszałem jak melodyjny śmiech Blair oraz Kate wypełnia pokój. Starałem powstrzymywać się od śmiechu.
- Okej Abby.. - Zgodziłem się, śmiejąc się.
- Wiesz co? Nie mogę być z kimś, kto myśli, że jestem głupia! - Krzyczała Abby.
- A ja nie mogę być z kimś kto nie widzi różnicy między kotem, a sumem. - Stwierdziłem, cicho się śmiejąc. (dop.aut. chodzi tutaj o to, że po ang kot to cat, a sum catfish).
- Nie. Ma. Żadnej. Różnicy!! - Ryknęła Abby podnosząc swoje ręce w powietrze sprawiając, że cała klasa się śmiała.
- Przecież jeden z nich jest rybą! - Odparłem.
- Są kotami!
- Są zupełnie różnymi gatunkami!
- W takim razie dlaczego do cholery się tak samo nazywają? - Zapytała Abby, a zdezorientowanie malowało się na jej twarzy.
Nie mogłem nic na to poradzić, ale ponownie się zaśmiałem.
- Panna Ross i Pan Bieber, jeżeli wasza dwójka nie przerwie tej rozmowy teraz to obydwoje spędzicie resztę roku szkolnego w porze lunchu spędzicie w moim biurze. Jasne?
- Tak proszę pana. - Odpowiedzieliśmy równocześnie.
Abby mierzyła mnie lodowatym wzrokiem przez resztę lekcji, a pan Jacobs mówił o kolejnym etapie projektu. Mój umysł szumiał, ale nie z pozoru ważnymi informacjami, które przekazywał nauczyciel. W moim mózgu panował chaos, ponieważ myślałem o Blair,  tak jak to bywało od piątku. Może tylko ta kłótnia z Abby pokazuje, że już od dłuższego czasu nie chcą z nią być.
Nie chcę być z kimkolwiek, jeśli nie mogę być z dziewczyną, którą kiedykolwiek kochałem, i wiem, że mógłbym pokochać ją raz jeszcze, ale wiem też, że ona nie czuje tego samego.
Blair Collins była jedną z najważniejszych osób w moim życiu, i zgaduję, że to tak po prostu nie zmieniło się. Więc może ona wciąż czuje to co ja? Proszę Boże, niech czuje to co ja.
. . .
- Justin, proszę, nie zrywaj ze mną. - Szlochała Abby, wycierając łzy spływające po jej twarzy.
Nienawidzę, kiedy dziewczyny płaczą, nie mogę tego znieść.
- Nie chcę już być z tobą. - Westchnąłem, obejmując ją chcąc sprawić, by przestała płakać.
- Proszę Justy. - Błagała.
- Po prostu nie lubię cię już w ten sposób. - Powiedziałem szczerze. - Ale.. możemy być przyjaciółmi? - Zasugerowałem. Wiedziałem, że to nie będzie możlwie. Nawet będąc parą nie byliśmy przyjaciółmi, byliśmy czymś w stylu kumpli od seksu.
- Może spróbujemy ostatni raz i zobaczymy czy nam wyjdzie?
- Nigdy nam nie wyjdzie, Abby.
- Proszę, do balu? Jeśli wciąż nie będziesz chciał ze mną być to.. skończymy to. - Kontynuowała szlochając w moją koszulkę.
Ciężko westchnąłem; chcąc by przestała płakać, aby to okropne uczucie mogło odejść.
- Okej, spróbujemy do czasu balu. - W końcu się z nią zgodziłem.
- Dziękuję Justin. - Uśmiechnęła się Abby. Przybliżyła swoją twarz do mojej, ale zanim położyła swoje usta na moich odsunąłem się.
- Muszę spotkać się z Blair, aby zrobić projekt. Do zobaczenia jutro. - Powiedziałem, zanim praktycznie uciekłem od niej.
Nie, Blair i ja nie mamy w planach robienia dzisiaj projektu, ale chcę ją zobaczyć, a projekt jest tylko do tego powodem.
Wyciągnąłem telefon i przejechałem po kontaktach w celu znalezienia Blair.
- Hej Blair, gdzie jesteś? - Zapytałem przez telefon.
- Justin? - Przełknąłem.
- Tak, to ja.
- Oh, jestem w domu. Dlaczego pytasz?
- Miałabyś coś przeciwko jeślibym do ciebie wpadł? Aby popracować nad projektem i wgl.. - Zapytałem.
- Właściwie brzmi to bardzo dobrze. - Odpowiedziała Blair, a ja mogłem usłyszeć nutkę uśmiechu w jej melodyjnym głosie, nawet przez telefon.
- W takim razie do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - Powiedziała, sprawiając, że na mojej twarzy zagościł uśmiech.
. . .
- Ten projekt jest głupi. Dlaczego nie możemy zrobić od razu tego głównego punktu, a nie jeszcze tą resztę? - Blair się zaśmiała.
 - Mam w planach coś innego do robienia, co ty na to? Chodzi mi o to, że jesteśmy dużo z przodu, więc może odpoczniemy chwilę? - Zasugerowała.
- Okej, co za pomysł? - Zapytałem zaciekawiony, a kolejny uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Chodź ze mną. 
Wstałem z krzesła z jadali i udałam się za Blair, do salonu. 
I jumped out of the suede dining room chair I had been sitting on and followed Blair into the living room. She slumped down on the couch turning the television onto the international news channel and staring at it intently.
Wyskoczyłem z zamszu krzesła w jadalni I siedział on i następnie Blair do salonu. Osunęła się na kanapie zwrotnym telewizor na kanał informacyjny międzynarodowej patrzył na niego i uważnie.
- Co ty robisz? - Zaśmiałem się, patrząc na niemieckiego reportera, który nie mówi ani jednego słowa po angielsku.
- Lubię zgadywać co mówią. Wiadomości są zabawniejsze kiedy wymyśla się co mówią. - Powiedziała Blair, wzruszając ramionami. 
- Okej, dalej. - Zaśmiałem się, siadając na kanapie obok niej.
- Co myślisz, że ona mówi? - Zapytała Blair, kiedy na ekranie pojawiła się jakaś postać. 
- Myślę, że mówi, że jakoś ten dziwny karton ożył i zjadł psa. - Odpowiedziałem, kiedy na ekranie pojawiło się zdjęcie psa. Blair zaczęła się śmiać. 
- Nie! Ten pies jest słodki! - Protestowała.
- Tak, wygląda, że dobrze smakuje. - Zaśmiałem się wraz z Blair. 
- Czy możemy zrobić, że pies zjadł ten karton? 
- Ale kartony są fajne! - Powiedziałem. 
- Wolę psy!
- Ale powiedziała, że karton zjadł go!!
- Nie, ty to powiedziałeś. 
- Nie mogę zmienić wiadomości, Blair!
- Proszę, Justin! - Błagała.
- Dobra, pies zjadł karton. - Zgodziłem się, a na twarzy Blair pojawił się zwycięski uśmiech. - Ale znowu wymyślę kolejną historię, a ty nie możesz się ze mną kłócić. - Wynegocjowałem, uśmiechając się figlarnie.
Balir zamyśliła się na chwilę, po czym przytaknęła głową i odwróciła się w stronę telewizora. Nie dotrzymała obietnicy, gdyż z każdą historią jaką wymyśliłem nie zgadzała się.
- Jesteś zmęczona? - Zapytałem, kiedy  powieki Blair zaczynały powoli opadać, zakrywając jej brązowe oczy. Skinęła głową w odpowiedzi, kładąc głowę na moim ramieniu. Objąłem ją wokół talii i przybliżyłem do mnie, swoją głowę położyłem na jej, a ona objęła mnie ramionami wokół szyi. 
Było to dobre uczucie; Czułem się szczęśliwy, ale wiedziałem, że już niedługo będę musiał iść do domu, a to uczucie zniknie. 

Z punktu widzenia Blair:
Zamknęłam moje oczy, i kiedy miałam już pozwolić oddać się snu, usłyszałam miękki głos Justina wypełniający moje uszy.
- Przepraszam, tęskniłem za tobą Blair. Zrobiłbym wszystko żeby było jak kiedyś, i wiem, że mnie teraz nie słyszysz, ale tęskniłem za tobą. Teraz czuje, że sława wzięła więcej niż dała.
Chciałam coś powiedzieć, ale nie chciałam zrujnować tego co powiedział.
Mój Justin nareszcie wrócił.
- Tęskniłam za tobą. - Wyszeptałam zmęczona, zanim zasnęłam.

5 komentarzy:

  1. Aaaww, ta końcówka. *______*

    OdpowiedzUsuń
  2. jaka słodka końcówka! <3 ale... dlaczego Justin zgodził się spróbować "być" z Abby do balu?! ;< ech... czekam już na NN <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejjj... końcówka. <333
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  4. awwwwww końcówka jest cudowna ♥ @beadlesbabyyy

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeej on powinien zerwać z Abby jak najszybciej! Kocham to :***

    OdpowiedzUsuń