wtorek, 21 maja 2013

13. Łatwo ponieważ

Z punktu widzenia Justina:
- Idziesz kochanie? - Zapytała Taylor, przejeżdżając dłonią po moim policzku. Taylor była ładna, miała kręcone, kasztanowe włosy i ciało, za którym oglądał się każdy facet, kiedy tylko przeszła obok, ale nie chciałem jej.
- Ja ni.. - Zaczynałem mówić nie, ale jej palce zjechały w dół, zatrzymując się na wybrzuszeniu dżinsów.
- Hmmm? - Wymamrotała, patrząc na mnie niewinnie.
- Ja.. Jestem z Abby. - Przypomniałem, biorąc lekki krok do tyłu.
Podeszła do mnie, przyciskając swoje ciało do mojego.
- To nigdy cię nie powstrzymało.. - Wyszeptała, przyciskając swoje błyszczące usta do mojego obojczyka.
To była prawda, Abby i ja zdradzaliśmy siebie regularnie. Abby nie była tą, która mnie teraz powstrzymuje, była to Blair.
. . .
- Seks nie powinien być czymś co się lekceważy; musicie się upewnić, że jesteście gotowi. Jeśli nie czujecie się na niego gotowi, to go nie uprawiajcie. - Oświadczył pan Drainsley. Edukacja seksualna zawsze była śmieszna, ale dzisiejsza lekcja szczególnie.
- Justin, przestań się śmiać! - Trąciła mnie Blair.
- Nie sądzę, że potrzebujemy teraz wiedzieć tych rzeczy! - Zaśmiałem się.
- Justin, o seksie powinno się się wiedzieć co nieco, nawet w tym wieku. Jeśli jesteś zainteresowany w posiadaniu seksualnych kontaktów z dziewczynami musisz wiedzieć o co chodzi. - Powiedział pan Drainsley. 
- Seks powinnu uprawiać tylko osoby, które są w związku. - Powiedziała pewnie Blair.
- Masz rację Blair, seks uprawia się, kiedy jest się zakochanym. 
Patrzyłem z podziwem na Blair; zawsze była pewna siebie. 
- Justin, obiecaj mi, że będziesz uprawiał seks, tylko wtedy kiedy będziesz zakochany. - Poprosiła mnie Blair. Mieliśmy między sobą wiele obietnic, tak wiele, że nie mógłbym ich zliczyć.
- Obiecuję. - Westchnąłem, i połączyłem swój mały palec z jej. 
. . .
Kolejna obietnica, której nie dotrzymałem. Odetchnąłem głośno, i ponownie cofnąłem się od Taylor.
- Będę na górze, mam nadzieję, że dołączysz do mnie. - Uśmiechnęła się, przygryzając swoje wargi, zanim weszła po schodach. Zaśmiałem się do siebie i usiadłem na skórzanej kanapie, popijając whisky.
Torturuje siebie z Blair; Nawet jej nie lubię, może zaczynam, ale to zmierza do nikąd. Nawet jeślibym ją polubił to nie ma znaczenia, ona zasługuje na lepszego faceta niż ja. Cholera, spójrzcie na mnie teraz! Jestem w apartamencie mojej dziewczyny najlepszej przyjaciółki, tak jak to było wiele razy wcześniej.
Kogo okłamuję? Lubię Blair. Zakochuję się w Blair i jeszcze jestem z Abby, do której nic nie czuję. Co ja robię?
Moja głowa zaszumiała, kiedy usłyszałem dźwięki stóp schodzących schodami na dół.
- Wychodzimy! - Krzyknęła Taylor, spojrzała na mnie i pustą butelkę w dłoni. - Jesteś już pijany?
- Nie. - Westchnąłem; Chciałbym.

Z punktu widzenia Blair:
- Ubierz się. - Powiedziała Kate, kiedy weszła do mojego pokoju, praktycznie skacząc z podniecenia.
- Dlaczego? - Zaśmiałam się. - Ouch! - Krzyknęłam, kiedy pudełko po butach, w której znajdowała się sukienka uderzyło mnie w brzuch.
- Ponieważ nie pozwalam ci dzisiaj zostać znowu w domu, rodzice Bec Thomson wyjeżdżają na noc, więc robi imprezę i jesteśmy zaproszone! Ruszaj się dziewczyno! - Jęknęłam głośno.
- Jest środek tygodnia, nie idę!
- Wstawaj!
- Nie!
- Już!
- Nazwała mnie głupią!
- Ja zaraz też cię tak nazwę!
- Zostaję tutaj, idź beze mnie!
- Idziesz idiotko! - Krzyknęła Kate, zanim ściągnęła ze mnie koc, który mnie okrywał.
- Nie nazywaj mnie tak!
- Blair po prostu chodź. Proszę!
- Dobra! - Krzyknęłam, wstałam z łóżka i pełna gniewu wzięłam rzeczy z mojego łóżka. Przeszłam tuż obok zszokowanej Kate i trzasnęłam drzwiami od łazienki.
Wychodzenie nigdy nie brzmi fajnie; Wolałabym zostać w domu, tak jak każdej innej piątkowej nocy. Czy to takie złe?
Niechętnie spojrzałam na sukienkę; była ładna, luźna na dole, ale ciasna wokół mojego biustu. Do tego były szpilki, które idealnie pasowały do kiecki. Westchnęłam, zdjęłam piżamy i założyłam na swoje opalone ciało sukienkę. Szybko zrobiłam makijaż i włosy, po czym wyszłam z łazienki. Kate była już ubrana i stała naprzeciwko lustra, gładząc swoją granatową sukienkę.
- Wyglądasz niesamowicie. - Powiedziałam, będąc odrobinę zazdrosna.
Odwróciła się do mnie i uśmiechnęła się. Patrzyła na mnie, jej oczy się rozszerzyły, a jej uśmiech stał się jeszcze większy.
- Kto to mówi! Spójrz na siebie, a tak w ogóle ta sukienka wygląda na tobie idealnie! - Zawołała, sprawiając, że na moich policzkach pojawił się rumieniec.
- Dziękuję. - Wymamrotałam. - Chodźmy.
. . .
- Hej dziewczyny! - Wrzasnęła Bec, kiedy otworzyła duże, drewniane drzwi.
- Hej Bec. - Powiedziałyśmy obie, moje powitanie było nieszczere, gdyż nie chciałam tutaj być.
- Wejdźcie. Wszyscy, cóż, są wszędzie. - Zaśmiała się, zaprowadziła nas do ogromnego salonu, który był wypełniony pijanymi nastolatkami.
- Nie zostaniemy długo, tylko spróbujemy się zabawić! - Wyszeptała Kate w moje ucho.
- Spróbuję. - Zgodziłam się, zanim zniknęła gdzieś w tłumie ludzi.
Super, jestem sama na imprezie, na której nie chcę być. Nie byłam na imprezie od czasu, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, właściwie doszlo do tego na ostatniej imprezie, na której była. Powiedzenie, że było to romantyczne byłoby kłamstwem, ale myślałam, że byłam zakochana i to wystarczało.
Myślałam, że nie zauważanie czyichś wad było częścią miłości, myślałam, że nie kłamią, jeśli cię kochają. Tak myślałam, bez względu na wszystko, jeśli ktoś powiedział, że ktoś chciał ciebie, to znaczyło, że chciał tylko ciebie. Myliłam się.
Miłość nie oznacza, że znalazło się kogoś idealnego, to oznacza, że nie patrzy się na niedoskonałości i wady, nie zwraca się na nich uwagi. Miłość sprawia, że chcesz, aby ta osoba czuła się lepiej. Nauczyłam się też, że kiedy ktoś mówi, że chce ciebie nie znaczy to samo co, kocham cię. Miłość nigdy nie oznacza, że powinno przepraszać się za bycie sobą. Miłość oznacza, że ta osoba będzie się tobą opiekowała za wszelką cenę i nie będzie trzeba tego udowadniać, to, to będzie.. dlatego proste.
Jason nauczył mnie, że to co było między nami nie było miłością; to byłam po prostu ja i moje próby starania znalezienia czegoś, czego w nim nie było. Widziałam małe znaki jego miłości, ponieważ chciałam widzieć, tak bardzo. Czasami takie małe rzeczy są najważniejsze, ale ja zinterpretowałam je źle. Żądza - to wszystko co mieliśmy.
'We found love' zaczęło brzmieć w całym pokoju, a ja przewróciłam oczami w ironii. Postanowiłam udać do kuchni, po drodze musiałam przepychać się z ludźmi. Wyciągnęłam z lodówki pierwsze lepsze picie, którego tylko dotknęła moje ręka. Nie obchodziło mnie co to było, wszystko co wiedziałam, to, to, że był to jakiś alkohol, i teraz, nie brzmiało to źle.
Otworzyłam butelkę i zaczęłam ją pić, czując jak piecze mnie gardło. Postanowiłam sięgnąć i po kolejne. Nie wiem, jak dużo wypiłam, zanim mój umysł zaczynał wariować i zaczęłam widzieć niewyraźnie.
- Hej Blair. - Usłyszałam znajomy, ochrypły głos Chaza za mną. Obróciłam się i odrobinę starciłam równowagę.
- Hej Chazzy boo! - Krzyknęłam, śmiejąc się z nowo wymyślonej ksywki dla niego. Spodobała mi się.
- Kto.. jesteś pijana? - Zapytał, patrząc ewidentnie rozbawiony.
- Nie! - Oświadczyłam. 
 - Ile z nich wypiłaś? - Śmiał się Chaz, wskazując w stronę mojej butelki.. czy czegoś czym do cholery to było.
Wzruszyłam ramionami, biorąc kolejny bolesny łyk. Chaz w odpowiedzi przewrócił oczami, zabierając z mojej dłoni butelkę.
- Ty nie pijesz Blair. I od kiedy wychodzisz na imprezy?
 - Jestem innego zdania! - Krzyknęłam. - Piłam całą noc i mogę to udowodnić.
- Znam cię od.. co ty do cholery wyprawiasz?
- Zamierzam udowodnić ci, że piję. - Stwierdziłam, położyłam się na ziemię i postanowiłam poszukać pustych butelek, a pijani ludzie potykali się o mnie.
- Blair! Wstawaj! - Krzyczał Chaz, najwyraźniej powstrzymując śmiech, kiedy podnosił mnie z ziemi.
- Wierzysz mi? - Zapytałam, uśmiechając się do niego.
- Tak. - Wymamrotał. - Tak, wierzę ci.
- Dobrze. - Powiedziałam, dobrze, że uwierzył mi tak łatwo. Szczerze, zamierzam dalej szukać, pomimo siniaków i ludzi, którzy się przewracali o mnie.
- Wracam za minutę, nie pij więcej, już jesteś zagrożeniem.
Zaśmiałam się z niego, odprowadziłam go wzrokiem, zanim wyciągnęłam i otwrzyłam kolejną butelkę z lodówki.
- Blair? -Usłyszałam jak kolejny, znajomy głos woła moje imię. Odwróciłam się ponownie, lecz tym razem butelkę schowałam za plecami. Uczę się z moich błędów.
- Justin! - Zawołałam, przedłużając 'n'.
- Pijana? - Zaśmiał się, uśmiechając się miło w moją stronę.
 Podniosłam palce do góry, a pomiędzy moim kciukiem, a palcem wskazującym pokazałam mu centymetr, by pokazać, że wypiłam niewiele. Justin z niedowierzaniem pokręcił na mnie głową, przez co zaczęłam śmiać sie z własnego kłamstwa.
- Justy? - Krzyknęłam.
- Tak?
- Kręci mi się w głowie. - Powiedziałam, uśmiechając się do niego.
Justin powiedzieć coś, czego nie mogłam zrozumieć, po czym chwycił mnie za dłoń i poprowadził na górę po schodach, z dala od zatłoczonego, gorącego pomieszczenia.
Nie zdawałam nawet sobie sprawy, że cały pokój pachniał dymem papierosowym, zanim nie dotarliśmy na górę. Tutaj można było oddychać, ale muzyka wciąż była głośna, więc Justin postanowił zaciągnąć mnie do najdalszego pokoju.
Pokój był prosty, prawdopodobnie był to pokój gościnny, znajdowało się w nim proste, białe łóżko przykryte kołdrą. Nad łóżkiem znajdował się pięknym obraz z bukietem róż, który wyglądał prawie jak fotografia. Wpatrując się w dzieło nie zdałam sobie z tego sprawy i upadłam na łożko, śmiejąc się z tego.
- Wooah. - Wymamrotał Justin, chwytając moją głowę zanim mogłabym uderzyć w drewnianą ramę. Zachichotałam głośno z powodu tego, że się matwił.
Po kilku minutach przestałam się śmiać, a do mojej głowy trawił wspaniły pomysł.
- Zagrajmy w grę! - Zapraponowałam, przyciągając Justina, aby usiadł na łóżku naprzeciwko mnie.
- Co to za gra?
- Gra w prawdę, musisz być szczery, bez względu na to o co pyta cię dana osoba. - Powiedziałam niewyraźnie.
- Blair, to brzmi... interesująco, naprawdę, ale jesteś pijana i nie sądzę, że teraz będziesz mówiła prawdę. - Zachichotał Justin. Wzruszyłam ramionami w zgodzie; miał rację, nie miałam zamiaru mówić prawdy.
- Okej. - Westchnęłam, śmiejąc się sama do siebie, zaczesałam włosy za moje prawe ucho. Spojrzalam na zamgloną postać Justina i jego cudowne, brązowe oczy, które chwilowo patrzyły na moje.

Z punktu widzenia Justina:
Jej brązowe oczy wpatrywały się prosto w moje. Blair zawsze miała najpiękniejsze oczy, nawet teraz, kiedy są rozcieńczone alkoholem.
- Wiesz co? - Zapytała Blair, przerywając ciszę, tak samo jak kontakt wzrokowy. - Podobają mi się teraz twoje włosy, tamte długie były głupie.
Spojrzałem na nią z niedowierzaniem, czując jak mały uśmieszek pojawia się na krawędzi moich ust.
- Tak? - Zapytałem rozbawiony.
Nikt nie powiedział tego wcześniej, przynajmniej prosto w twarz, szczerze mówiąc to było coś nowego i szczerego.
- Tak, i ten cały 'flip' sprawiał, że wyglądałeś głupio.
- Naprawdę?
- Tak, nie lubiłam tego, ale i tak krzyczałam zawsze przed telewizorem, kiedy to robiłeś. - Powiedziała szczerze, bełkotając.
- Oglądałaś mnie w telewizji?
- Uh, tak. Wyglądałeś głupio z tamtą fryzurą, ale z tą nową seksownie.
- Tak? - Zaśmiałem się, podnosząc brew, a myślałem, że nie będzie szczera..
- Tak.
- Wciąż mnie nienawidzisz Blair? - Zapytałem zaciekawiony. Planowałem wykorzystać jej szczerość. Odwróciła się do mnie i wzruszyła ramionami.
- Czasami cię nie lubię. - Przyznała, śmiejąc się i sprawiając, że moje serca zabiło mocniej.
- Nie przez cały czas? - Zapytałem, podziwiając jak jej idealnie białe zęby przygryzają jej dolną wargę.
Potrząsnęła głową.
- Nie, tylko czasami. Lubię cię, kiedy widzę Justina, nie 'Justina Biebera.'
Przytaknąłem, nie rozumiejąc różnicy. Zawsze byłem i zawsze będę Justinem
- Nie chcę cię lubić. - Westchnęła.
- Dlaczego?
- Ponieważ... zostałam już wystarczająco dużo razy zraniona.
- Przez Jasona? - Zapytałem, łącząc brwi.
- Przez ciebie. - Stwierdziła, sprawiając, że poczucie winy przeszło przez moje ciało. - Wszystko inne to po prostu dodatkowe rzeczy.
- Przepraszam.. - Powiedziałem, ponieważ w tym momencie tylko to mogłem wymyśleć. Co mogłoby naprawić te cztery lata? Nie mogę nic zmienić, z wyjątkiem siebie.
- Nie chcę już z tobą rozmawiać. Zatańczymy? - Zapytała, uśmiechając się szeroko.
Zaśmiałem się i przytaknęłem głową, wziąłem ją z łóżka i ustawiłem na ziemi tak, aby się nie przewróciła, prowadziłem ją po schodach na imprezę.
Muzyka była tak głośno, że nie pozwalała nam na rozmowę. Trzymałem Blair, była pijana, a ja robiłem wszystko by nikt tego nie wykorzystał. Myślę, że teraz ją chroniłem, tak jak powinienem robić to zawsze. Dlaczego próbuję uzasadniać ochronę jej? Nie potrzebuję, ja po prostu chcę to.
- Kocham tą piosenkę! - Krzyknęła, uśmiechając się, kiedy z głośników zaczęła rozbrzmiewać piosenka Chrisa Browna, 'Best Love Song'.
Skinąłem głową, uśmiechając się z jej szczęścia wymalowanego na twarzy. Może musiała wypić, aby pokazać, że bez tych murów, które buduje, jest sobą, jest wciąż Blair. Moją Blair, szczęśliwą dziewczyną, którą znałem cztery lata temu.
Światła błyskały wraz z rytmem, kolory podskakiwały po całym pokoju, co sprawiało, że ciężko było rozpoznać twarze, które nas otaczały. Blair odwróciła się i przysunęła swoje ciało do mojego, poruszając się z rytmem muzyki.Swoimi dłońmi przejechała wzdłuż swojego ciała, przy okazji dotykając mojego. Poczułem jak iskierki przechodzą przez moje ciało.
- Jesteś taka seksowna. - Usłyszałem siebie praktycznie jęczącego do jej ucha. Na szczęście, wiedziałem, że nie usłyszała tego przez muzykę. Niespodziewanie odwróciła się do mnie, a swoje dłonie owinęła wokół moje szyi, uśmiechając się słodko.
Pochyliła się do przodu i wyszeptała coś niezrozumiała do mojego ucha, po czym umieściła moje usta na moich. Nasze usta poruszały się w zsynchronizowaniu przez kilka chwil, tak jakby świat wokół nas zniknął. Żadna z osób w pobliżu się dla mnie nie liczyło, ponieważ usta Blair sprawiły, że wszystko inne było nieistotne i nijakie. Przejechałem swoim językiem po jej dolnej wardze, prosząc o pozwolenie na wejście, które zostało szybko udzielone. Kiedy mój język znalazł się w jej buzi ponownie poczułem iskry, tym razem były intensywniejsze. Czułem smak mieszaniny alkoholu i mięty na jej języki, co przypominało mi o tym, że to nie będzie miało dla niej rano znaczenia, w zasadzie, prawdopodobnie nie będzie nawet tego pamiętać.
- Za co to było? - Zapytałem, starając się przekrzyczeć muzykę.
- Co? Myślisz, że możesz mnie całować, a ja nie mogę robić tego samego? - Uśmiechnęła się, po czym ponownie połączyła nasze usta w pocałunku.
- Jesteś pijana. - Stwierdziłem, czując jak moje serce się zalewa, kiedy w końcu zdałem sobie sprawę, że nigdy nie będzie tego pamiętała i nie będzie się to dla niej liczyło. Tylko dla mnie to się liczyło.
- Zasypiam.. Jestem śpiąca.- Krzyczała.
- Chodź, zabiorę cię do domu. - Powiedziałem. Czułem się niesamowicie mogąc objąć ją w talii i wyprowadzić przez drzwi.
. . .
- Nie zabieraj mnie do domu. - Wyszeptała Blair, kiedy umiejscowiłem ją w miejscu dla pasażera.
- Muszę..
- Proszę. - Błagała sennie, pozwalając by jej powieki opadły jeszcze bardziej.
Zamknąłem drzwi i szybko usiadłem na miejscu dla kierowcy.
- Justin, proszę. Nie chcę być sama. - Jęknęła, przeciągając 'N' w moim imieniu.
- Blair, twoja mama jest w domu. - Stwierdziłem, patrząc na drogę. Było strasznie ciemno, gdyż wokół drogi otaczały nas drzew.
- Nie, nie jest. Jest na nocnej zmianie.
- Jest kariochirurgem, nie pielęgniarką.
- Ma spotkanie?
- Dlaczego nie chcesz iść do domu? - Zapytałem chichocząc.
- Mama zabije mnie za picie. - Wyszeptała, zwieając. Nie widziałem nigdy kogoś, kto wyglądałby tak słodko.
- Zadzwonię do twojej mamy i powiem jej, że zostajesz ze mną. - Westchnąłem.
Kiedy w końcu dotarliśmy na mój podjazd pomogłem Blair wysiąść z auta. Nie przestawała mówić przez dobre dziesięć minut, a ja nie rozumiałem żadnego słowa, które wypowiadałą.
 Potknęła się przede mną, kiedy szła w kierunku drzwi, a potem na schodach. Zaprowadziłem ją do jednej z gościnnych sypialni i położyłem na łóżko. Jej oczy, i usta, zamknięte leżały na poduszcze.
- Dobranoc Niedźwiedzico Blair. - Wyszeptałem, uśmiechając się na wspomienie, po czym zgasiłem światło i zamknąłem drzwi, tak cicho jak tylko było to możliwe.
. . .
- Justin? - Usłyszałem szepczący głos Blair.
- Mmm? - Zanuciłem, podnosząc głowę, by móc na nią spojrzeć. Stała w moich drzwiach patrząc w ciemności z zaciekawieniem na mnie.
- Nie śpisz? - Zapytała.
- Tak, a co? - Zapytałem zmęczony.
- Jesteś pewien? - Zapytała, mrużąc oczy.
- Tak. - Zaśmiałem się.
- Okej. Czy mogę tutaj zostać, z tobą?
- Pewnie.- Zwiewnąłem, starając się zignorować fakt, że moje serce przyśpieszyło dramatycznie.
Blair podbiegła do łóżka, wślizgnęła się pod kołdrę i  przytuliła się do mojej nagiej piersi. Czułem poruszenie się łóżka, a Blair po chwili leżała bliżej mnie. Objąłem ją ramionami i zdałem sobie sprawę, że ma na sobie tylko bieliznę.
Chciałem zaoferowac jej moją koszulkę, kiedy usłyszałem ciężkie oddechy, oznaczające, że właśnie zasnęła. Więc, zamiast ją budzić, przysunąłem ją jeszcze bliżej mojego w połowie nagiego ciała.
Ziewnąłem raz jeszcze, zanim pozwoliłem snowi przejąć moje ciało.

______________________________________________________
Przepraszam za błędy! Tłumaczyłam na szybko i tak wyszło.. Jeszcze raz przepraszam.

8 komentarzy:

  1. Świetny.
    Jest kilka literówek w czasownikach, ale da się to przeżyć szczególnie, że ten rozdział jest taki długi.
    Czekam na nn. <333

    OdpowiedzUsuń
  2. ekstra <33333

    OdpowiedzUsuń
  3. gftvjddjcegubdeg cudo *.* @Nikosiaczek

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! cudowny! @Beebssy

    OdpowiedzUsuń
  5. jejciu! cudowny rozdział! <3 Justin jest taki słooodki *____* ach... :)

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  6. cuuuuudo *-* oni są mega słodcy! @beadlesbabyyy

    OdpowiedzUsuń
  7. Constantly they will have oatmeal in a root base you will additionally love provide pectin essential for the most
    important jam to make. That you all the same remember that, that has There's no doubt the core of The year 2010 2 brand new logo and selection tabletop furnace was introduced in the sector. That individuals practiced if you are a standby for all our habitual stove tops. You will find behind medallion colors include in them. Utilizing ths method, you shouldn't have which can individually rotate cookware though it is true preparing making certain at times temp.


    Also visit my page: cooking in oven instead of slow cooker

    OdpowiedzUsuń