piątek, 24 maja 2013

15. Melancholia

Z punktu widzenia Blair:
Życie jest kruche.
Śmierć może zabrać kogoś w mgnieniu oka, a kiedy przychodzi, zabiera więcej niż jedno życie. Każdy kto znał tę osobę też coś traci.
Może fizycznie tutaj są, ale coś głęboko w środku nich się zmieniło.
Nie umiem powiedzieć wam co dokładnie, myślę, że w każdym co innego.
Minął 1 dzień, 4 godziny i 13 minut od kiedy się o tym dowiedziałam, minął 1 dzień, 4 godziny i 13 minut od kiedy mogę ledwo oddychać. Nie spałam, nie jadłam i nie rozmawiałam, w zasadzie, nie robiłam nic więcej oprócz płakania.
Mój dom był wypełniony ludźmi składającymi kondolencje i mówiącymi mi, że wszystko będzie okej. Mam tego dość. Dlaczego mówią mi, że będzie w porządku, kiedy mój syn umarł? Nie wróci i nie będzie okej.
Leżę na łóżku, patrzę na sufit i wyobrażam sobie jak łatwo byłoby wziąć za dużo tabletek nasennych. Byłoby to bezbolesne, po prostu nie mogłabym się obudzić.
- Blair, kochanie, nie śpisz? - Słodki głos mojej mamy sączył się przez drzwi.
- Nie. -  Powiedziałam.
- Kate przyszła. - Poinformowała mnie, otwierając drzwi i wpuszczając mały promień światła do pokoju. - Wiem, że mówiłaś mi żebym nikogo nie wpuszczała, ale..
- Nie, w porządku. Zawołaj ją tutaj. - Wyszeptałam, czując jak więcej łez spływa po mojej twarzy. Zauważyłam ból w oczach mojej mamy i lśniącą łzę spływającą po policzku, zanim zamknęła drzwi zabierając ze sobą światło.
- Nie mów nic. - Szepnęła Kate, otwierając drzwi i zamykając je ostrożnie. Przekrzywiłam głowę, szukając ją w ciemności pokoju.
- Dlaczego? - Zapytałam ochrypłym głosem, oddychając niepewnie.
Nie odpowiedziała, po prostu usiadła obok mnie i mocno przytuliła.
- Wiem, że nie uwierzysz mi teraz, ale będzie dobrze. - Wyszeptała.
- On odszedł, Kate. - Odpowiedziałam, walcząc z nawrotem bolesnego szlochu.
- Wiem kochanie.
- On jest wszystkim co mam, jest moim dzieckiem i odszedł.
- Wiem. - Powtórzyła ponownie, pocierając moje plecy.
- Czy to moja wina? - Zapytałam. Znałam odpowiedź, oczywiście, że znałam. Tak, to moja wina.
- Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży z Liamem chciałam żeby to się nie działo. Byłam przerażona i Jason mnie zostawił i nie wiedziałam co robić, więc życzyłam sobie żeby go nie było. - Mówiłam niewyraźnie łkając.
- Blair. - Powiedziała surowo Kate, odsuwając się ode mnie, by móc spojrzeć w moje oczy. Jej też były pełne łez. - To nie twoja wina. Wszyscy wiedzą, że kochasz Liama i poświęciłabyś własne życie za jego. Życie nie jest sprawiedliwe, obie o tym wiemy, ale wszystko ma swój cel. - Nie mogłam mówić, wszystko co czułam to rozdzierający ból w sercu. Zwinęłam się w kłębek, kolana przyciągnęłam do klatki piersiowej i płakałam. Starałam się trzymać z nadzieją, że ból odejdzie.
- Justin jest tutaj. - Powiedziała Kate po kilku minutach wypełnionych płaczliwą ciszą. Wzięłam głęboki oddech, zadrżałam i spojrzałam na nią.
- Jest? - Zapytałam cicho. Przytaknęła.
- Twoja mama powiedziała, że nie poszedł stąd od kiedy cię tutaj przyprowadził. Wygląda okropnie. - Powiedziała szczerze.
- Czy możesz go tutaj zawołać? - Jąkałam się, próbując desperacko oddychać równomiernie.
- Pewnie. Musze iść na chwilę, ale wrócę, jeśli chcesz. - W odpowiedzi tylko skinęłam głową i patrzyłam jak wychodziła z pokoju.
Położyłam się na łóżko i raz jeszcze wpatrywałam się w sufit, chcąc zapaść się w niekończący sen.
Nawet nie sekundę później, Justin zapukał do moich drzwi, przekręcił klamkę i wpuścił do pokoju promyk słońca.
Spojrzałam na jego twarz w słabym świetle i mogłam powiedzieć, że tak samo jak ja, nie spał od kiedy przyjechaliśmy do domu. Czułam jak napełnia mnie poczucie winy. To była moja wina, nie powinien tracić snu.
- Musisz iść do domu Justin. - Wyszeptałam sucho.
- Nie chcę żebyś była sama. - Odpowiedział. Jego głos był bardziej ochrypły niż zazwyczaj.
- Widziałeś wszystkich ludzi na dole? Nie będę sama. - Odpowiedziałam bez emocji.
- Cóż, ja nie chcę być sam. - Powiedział. Zauważyłam jak jego sylwetka zbliża się powoli do mnie.
- W takim razie zadzwoń do Abby.
- Naprawdę nie mam ochoty na seks. - Stwierdził.
- Justin, proszę. - Błagałam. Czułam, że kierują mną chwiejne emocje. - Po prostu idź do domu.
- Dlaczego? - Zapytał desperacko.
- Ponieważ potrzebujesz snu.
- Ty też. - Spierał się. Pokręciłam głową, pozwalając kilku łzom spłynąć po twarzy.
- Nie jestem w stanie, próbowałam.
- Ja też bym nie mógł, nie wiedząc czy wszystko z tobą okej. - Te słowa przez chwilę zawisły w ciszy.
- Nic mi nie jest. - Skłamałam. Szczerze, teraz, byłam najdalej od tego.
- Nie jest.
- Nie chcę cię tutaj Justin. - Wyszeptałam, ignorując ucisk w gardle.
- Nie odtrącaj mnie znowu Blair. Proszę.
- Nie odtrącam.
- Odtrącasz. Wpuściłaś mnie w swoje życie, a teraz znowu mnie odpychasz.
- Nie wpuściłam cię! - Zawołałam, czując jak uczucie beznadziejności zastępuje palący gniew.
- W takim razie zrób to. Wiem, że nie zasługuję, ale proszę, wpuść mnie.
- Chcę żebyś wyszedł. - Wyszeptałam, chociaż nie mogłam znieść myśli, że znowu będę sama. Nie chciałam, aby ponownie dopadło mnie uczucie pustki. Złość była lepsza. Justin westchnął ciężko.
- Jeśli mnie potrzebujesz, zawsze jestem tutaj. - Powiedział szczerze. Czułam jak gniew we mnie narasta, tym razem był to gniew skrywany od dawna, przynajmniej tak mi się wydawało.
- Nie, Justin, teraz tutaj jesteś. Nie byłeś przez ostatnie cztery lata i prawdopodobnie nie będzie cię za rok, więc nie mów mi, że zawsze będziesz. Jeśli byś nie odszedł może nie wyszłabym z Jasonem, może nie chciałabym w tym momencie umrzeć dlatego, że moje dziecko odeszło. - Przerwałam, starając uspokoić się napływające do oczu łzy. - Zostałam zraniona, Justin. - Przytaknęłam głową kontynuując mówienie. - Wiesz, jak mocno zostałam zraniona, ale to czego nie wiesz to, kiedy mój tata odszedł i nawet kiedy Jason porzucił mnie, kiedy byłam w ciąży, nic nie może się równać z bólem, który czułam, kiedy ty odszedłeś. - Nawet w słabym świetle mogłam zobaczyć wymalowany w jego oczach ból i żal. Wzięłam głęboki oddech zanim kontynuowałam. - Rozumiem dlaczego odszedłeś, rozumiem, i wiem, że to była i wciąż jest niesamowita szansa dla ciebie.. Nie mogę wyrazić słowami jak dumna z ciebie byłam, naprawdę. Ale potem, kilka miesięcy później, nie dostałam ani jednego telefonu od ciebie, wiadomości lub e-maila, nie dostałam żadnego listu ani żadnej odpowiedzi. Obiecałeś, że będziesz dzwonił, ale nie zrobiłeś tego. - Przerwałam, starając się znaleźć siły, by móc wstać i podejść do Justina, spojrzeć w jego pełną bólu twarz. - A potem widziałam to wszędzie w wiadomościach, ty i Selena, a moje serce ponownie się łamało, tak było za każdym razem. - Justin oddychał głęboko, patrząc swoimi brązowymi oczami w moje. - Kiedy Jason zapytał czy z nim wyjdę wciąż byłam w tobie zakochana, prawie powiedziałam nie, ale wtedy były nowe wiadomości o tobie i Selenie. - Spuścił wzrok, uwalniając mnie od spojrzenia. - Chciałeś żebym cię wpuściła w moje życie, proszę, wpuszczam cię. - Wyszeptałam miękko. Czułam jak w moim gardle pozstaje guz, nie pozwalający na powiedzenie czegoś więcej.
- Wyszłaś z Jasonem ze względu na mnie? - Zapytał. Przytaknęłam głową w odpowiedzi, wciąż nie mogąc nic mówić. - Ponieważ byłem z Seleną? - Zapytał, szukając potwierdzenia. Ponownie, przytaknęłam słabo głową. Uczucie winy ogarnęło Justina, rozchylił usta, po czym zamknął je ponownie.
- To moja wina. - Wyszeptał, a jego oczy stały się błyszczące. Tym razem potrząsnęłam głową. To była moja wina, nie jego.
- Nie. - Pisnęłam, ledwo słyszalnie. Justin potrząsnął smutno głową, pozwalając pojedynczej łzie spłynąć po policzku.
- Rozumiem to. - Wyszeptał.
- Co? - Zapytałam, nie rozumiejąc. Moje ciało było zbyt słabe, a myśli zbyt zmęczone.
- Rozumiem o co ci chodziło, kiedy mówiłaś, że chciałaś Justina, nie Justina Biebera. - Wyglądał na zasmuconego, a błysk w jego oczach pokazywał żal i zrozumienie.
- Teraz nie chcę żadnego. - Powiedziałam.
- Jeśli naprawdę chcesz żebym odszedł zrobię to. - Powiedział, smutek ogarnął jego ochrypły głos. - Ale mogę powiedzieć ci coś zanim pójdę? - Zapytał. W odpowiedzi przytaknęłam głową, a on zmniejszył przestrzeń między nami.
- Kiedy wtedy cię zostawiłem, kochałem cię. - Rzekł. - Kochałam cię tak bardzo, i nie dlatego, że byłaś moją najlepszą przyjaciółką. Chciałem być z tobą, ale, jak powiedziałaś, była ta niesamowita szansa dla mnie. - Przerwał, oddychając głęboko. - Za każdym razem, kiedy dzwoniłem do ciebie przez te pierwsze miesiące bolało mnie to, ponieważ wiedziałem, że nie mogę z tobą być, i wiedziałem też, że i ciebie to boli. Więc przestałem dzwonić. Potem pojawiła się Selena i z początku było to tylko udawane, ale potem zaczynałem się zakochiwać, sprawiła, że zapomniałem. - Uśmiechnął się słabo, pozwalając żeby słowa zawisły między nami.
- Sprawiła, że co zapomniałeś? - Zapytałam, pozwalając łzom spłynąć powoli po policzkach. Wzruszył ramionami.
- O domu, tobie, o tym jak bardzo tęskniłem.
- Kochałeś ją? - Zapytałam. Przytaknął, marszcząc brwi.
- Wciąż ją kochasz? - Zawahał się, patrząc na mnie.
- Może, nie wiem. - Mruknął szczerze, patrząc głęboko w moje pełne łez oczy.
Usiadłam ponownie na łóżku, Justin zrobił to samo.
- Chcę Liama. - Wyszeptałam do ciszy, szlochając raz jeszcze, czując jak melancholia ogarnia moje ciało.
- Wiem. - Odpowiedział Justin ochrypłym głosem, obejmując moją talię swoją lewą ręką, powodując trzepotanie motyli w moim żołądku.
- Nie, nie wiesz. - Płakałam,  próbując się wyrwać z uścisku. - Nawet go nie znałeś.
- Myślisz, że to ma znaczenie? - Zapytał. Przytaknęłam. - Blair, on był częścią ciebie, to wystarczający powód dla mnie, by go kochać. - Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego. Nic nie powiedziałam. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Wyjdę teraz. - Powiedział Justin, przerywając chwilową ciszę. - Rozumiem, że chcesz być sama, prześpij się Blair. - Powiedział cicho, po czym wstał z łóżka i szedł w kierunku drzwi.
- Zostaniesz? - Zapytałam, kiedy nacisnął na klamkę. - Proszę? - Odwrócił się w moją stronę, uśmiechając się.
- Oczywiście. - Odpowiedział, idąc spowrotem do mnie. Oparłam się na łóżku, a Justin położył się obok. Objął mnie ostrożnie ramionami, upewniając się czy go nie odepchnę. - Prześpij się. - Wyszeptał blisko mojego ucha, sprawiając, że przeszły mnie dreszcze. Zamknęłam posłusznie oczy, w nadziei, że sen w końcu zabierze ból.
- Dziękuję za wpuszczenie mnie, Blair. - Wyszeptał Justin.
- Dziękuję za powrót. - Odpowiedziałam, oddychając głęboko. I poraz kolejny, na próżno, starałam się przestać płakać. W pokoju przez kilka minut panowała cisza.
- Wciąż mnie kochasz Blair? - Zapytał Justin, cóż, myślałam, że zasnął.
- Może. - Odpowiedziałam, powtarzając jego wcześniejszą odpowiedź. - Nie wiem.
Czułam jak uśmiecha się do mojej szyi, przyciągnął mnie bliżej swojego ciepłego ciała, sprawiając, że znowu czułam się bezpieczna.
________________________________________________________________________________
Z racji tego, że otrzymałam przepiękny, nowy szablon od CS to postanowiłam dodać szybciej rozdział,bo miałam w planach dodać, aż o 17 :) Mam nadzieję, że tak jak mi się wam on podoba :)

Nie zapominajcie o klikaniu follow na twitterach naszych bohaterów :)
BLAIR: 
JUSTIN: 

13 komentarzy:

  1. Śliczny szablon i cudowne tłumaczenie <3 @lokittyme

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam nadzieje, że Liam nie umrze i w jakiś cudowny sposób wyzdrowieje. :( aw, końcówka jest strasznie słodka. <3 nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. nawet nie wiesz jak się cieszę, że tłumaczysz to opowiadanie. :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. jaki piękny szablon *_____*
    a co do rozdziału to strasznie się wzruszyłam, nie sądziłam, że Liam umrze ;<
    ale cieszę się, że między Blair i Justin'em zaczyna się układać <3
    uwielbiam to tłumaczenie! :)

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  4. popłakałam się. :( @beadlesbabyyy

    +śliczny szablon *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chcę więcej i więcej! < 3 Jejj. *.* @swaagieee

    OdpowiedzUsuń
  6. wow, jaka zmiana wyglądu! :)
    rozdział świetny, popłakałam się, kiedy Liam umarł. myślałam, że jednak przeżyje..

    OdpowiedzUsuń
  7. matko pogodzili się już na dobre <3

    OdpowiedzUsuń
  8. przepiękny rozdział ;') @Beebssy

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam i płakałam, Justin wrócił ! Bynajmniej mam taką nadzieje :) @Nikosiaczek

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaaawwwwww. <3 ta końcówka. *o* czekam na więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominuję cię do libster award :) http://you-only-live-once-hope.blogspot.com/2013/05/libster-award_24.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejkuuu... popłakałam się, myślałam,że Liam jeszcze pożyje.
    Czekam na nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Płacze i płącze i płacze.
    jeszcze mam doła z innego powodu i wgl..

    OdpowiedzUsuń