poniedziałek, 6 maja 2013

6. Fałszywe uśmiechy

Z punktu widzenia Blair: 
Wybiegłam ze złością na dół po schodach, nie oglądając się nawet za siebie, by zobaczyć, czy Justin pobiegnie za mną, wiedziałam już, że nie zrobi tego. 
Gdy miałam już wychodzić przede mną pojawiła się wyglądająca na zmęczoną, Pattie. Zamarłam, nie widziałam jej od lat. Chociaż ona i moja mama spotykały się regularnie w ciągu tych ostatnich czterech lat, to ja zawsze miałam wymówkę, by się z nią nie spotkać. W rzeczywistości powodem było to, że wiedziałam, że zabolałoby mnie słuchanie ich dwójki mówiących bezustannie o Justinie, a w rezultacie uświadomiłoby mi to jak bardzo mnie nie potrzebował. 
Pattie spojrzała skupiając swój wzrok na mnie przez chwilę zanim rzuciła torby, które trzymała i podbiegła mnie przytulić. 
- Moja mała Blair! - Zagruchała. Uśmiechnęłam się szczerze, kiedy zacisnęła uścisk. 
Pattie była dla mnie jak druga mama, zanim ona i Justin nie wyjcheali. Bycie spowrotem w jej opiekuńczych ramionach sprawia, że czuję się dużo szczęśliwsza niż byłam przed chwilą. 
- Hej Pattie. - Odetchnęłam, kiedy się odsunęła. 
- Tak bardzo urosłaś. I jesteś taka piękna. - Czułam, że się czerwienię przez komplementy Pattie, która przyglądała mi się podziwiając moje długie włosy. 
- Dziękuję, bardzo za tobą tęskniłam. - Powiedziałam. 
- Też tęskniłam. Co cię tutaj sprowadza? - Zapytała z zaciekawieniem. Pattie i moja mama wiedziały, że ja i Justin już ze sobą nie rozmawiamy. Właśnie dlatego upuściła torby, gdy mnie tutaj zobaczyła. 
- Ja i Justin musimy zrobić razem projekt na angielski. Właśnie wychodziłam. - Powiedziałam. Uśmiech znikł mi z twarzy, gdy tylko pomyślałam o kłótni mojej i Justina. 
- Oh, nie wygłupiaj się! Zostań na kolację, zrobię spaghetti. - Wewnętrznie jęknęłam, mimo, że kochałam to danie, to nie mogłam jeść kolacji z Justinem, ale nie mogłam odmówić Pattie. 
- Nie wiem Pattie. Nie sądzę żeby Justinowi spodobał się ten pomysł. - Powiedziałam. 
- Oh, kogo to ochodzi, chcę żebyś została. - Zaśmiała się i schyliła się po torby. 
- Cóż um.. - Starałam znaleźć odpowiednią wymówkę. - Pewnie. - W końcu się zgodziłam, pełna obaw. Tęskniłam za towarzystem Pattie i to, że moja obecność tutaj będzie denerwowała Justina jest w sumie plusem. Poszłam za Pattie do jej białej kuchni, która była zupełnie nieskazitelna i czułam się tak jakbym za chwilę miała coś popsuć. 
- Mamo, to pachnie niasmowicie! - Zabrzmiał męski głos Justina schodzącego ze schodów, zszedł prosto do kuchni. Skuliłam się; Byłam zaniepokojona i czekałam na jego reakcję gdy zobaczy mnie tutaj, zwłaszcza po tym, że zaledwie godzinę temu na niego nakrzyczałam. 
- Co ona tutaj robi? - Zapytał. Był ubrany w zwykłą czarną koszulkę i siwe drewsy. 
- Justin. - Pattie zawołała, rzucając na niego spojrzenie pełne dezaprobaty. 
- W porządku Pattie. - Spojrzałam na Justina. 
- Nie, nie jest w porządku. To było niegrzeczne, przeproś ją Justin. 
- Pattie napr.. - Zaczynałam protestować. 
- Justin. Przeproś. - Pattie powiedziała surowo, jej oczy były pełne gniewu. 
- Dobra! Przepraszam! - Justin uśmiechnął się szyderczo, a ja obdarzyłam go rozgniewanym wzrokiem. Po kilku chwilach ciszy Pattie zapytała Justina czy mógłby pójść nakryć do stołu. Było oczywistym, że była zła na niego za to, że się tak do mnie odzywał. 
. . . 
Nasza trójka usiadła przy stole do kolacji w ciszy, słychać było jedynie dźwięk sztućców. Siedziałam na przeciwko Justina, czułam się nieśmiało i napięta, kiedy Pattie usiadła obok mnie. Ciężko uwierzyć jak Justin mógł stać się tak nieznośnym, podczas gdy Pattie była cały czas z nim.
Pattie miała mój szacunek, lojalność i uznanie. Była wspaniałą, silną kobietą i miałam nadzieję, że chociaż w połowie będę tak pewna siebie i piękna jak będę w jej wieku. Natomiast Justin miał moją zniewagę, nienawiść i najwidoczniej pewność siebie za którą tęskniłam przez cztery lata. 
Jasne, ludzie się zmieniają. W zasadzie, cztery lata mogą zmienić wiele, ale to nie lata zmieniają ludzi: to albo błahe albo ogromne rzeczy sprawiają, że ludzie się zmieniają, są takie rzeczy, które sprawiają, że ludzie robią się gorzcy. 
W moim przypadku mój ojciec odszedł, Jason się mną bawił, dowiedziałam się, że Liam jest śmiertelnie chory, co sprawiło, że jestem ostrożna. Przez to wszystko czuję się jakby nie żyła, tylko po prostu istniała. To jest właśnie powód dlaczego rzadko kiedy znajduję powody do prawdziwego uśmiechy, ponieważ moje życie zmieniło się tak drastycznie i stałam się zupełnie inną osobą. Wierzę, że coś powoduje zmianę osoby, zastanawiam się; co zmieniło Justina? 

Z punktu widzenia Justina: 
Niezręczna cisza, która panowała w jadalni sprawiała, że czułem się nieswojo. Podniosłem wzrok z mojej prawie pustej miski i sporzałem na mamę i Blair, obydwie wyglądały na zamyślone, zauważyłem, że Blair zmarczyła brwi.
 Czuję się źle z powodu tego co powiedziałem o jej ojcu, ale skąd mogłem wiedzieć? Mama wie, że nie ma wspominać w naszych rozmowach o Blair, bo mnie to irytuje. Nie wiem, kiedy zacząłem jej nie lubić, zgaduję, że było to wtedy kiedy przyjechałem na święta i zobaczyłem ją z Jasonem Beckmanem. Boże, nienawidzę tego dzieciaka.. 
. . . 
Moje serce waliło z podniecenia, kiedy szedłem po schodach do domu Blair. Nie widziałem jej prawie przez trzy lata i nie rozmawiałem z nią przez cały ten czas. 
Wziąłem głęboki oddach zanim zadzwoniłem do drzwi i włuchiwałem się w dźwięk rozbrzmiewającego dzwonka, wkrótce usłyszałem jak ktoś podchodzi do drzwi. 
Nagle drzwi się otworzyły, a w nich pojawiłą się niesamowicie piękna Blair. Uśmiech natychmiast znikł z jej twarzy, kiedy zdała sobie sprawę, że to ja stoję w drzwiach.
- Justin? - Powiedziała cicho, brzmiało to jak pytanie. 
- Hej Blair. - Powiedziałem pewnie, chociaż byłem bardzo nerwowy. 
- Dlaczego tutaj jesteś? - Zapytała szorstko. Nerwowo przeskoczyłem na lewą nogę, zanim zdążyłem coś powiedzieć pojawił się Jason. Moje serce prawie przestało bić, kiedy objął ją w talii. Odwróciła swoją głowę i uśmiechnęła się do niego promiennie, ale czegoś brakowało w jej oczach. 
- Umm, byłem w mieście, wiesz. Chciałem cię tylko zobaczyć, to wszystko. - Powiedziałem starając się zignorować zazdrość, która we mnie rosła. Nie powinienem tak się czuć. Mam teraz Selenę, kocham ją bardziej niż wszystko. Ale myślę, że zawsze będzie coś w Blair.. 
- Jestem trochę zajęta. - Powiedziała Blair ponownie spoglądając na mnie swoimi niesamowitymi, ciemnobrązowymi oczami. Jedyne co czułem to był smutek, a może to było zranienie, cokolwiek to było, zabijało mnie. 
- Jestem Jason. - Powiedział Jason, jakbym nie wiedział. Wyciągnął jedną rękę w moją stronę, a drugą wciąż obejmował talię Blair. - Chłopak Blair. - Kontynuował, potwierdzając to co się domyśliłem. Skinąłem głową. 
- Cóż, myślałem, że może się spotkamy i takie tego typu rzeczy, ale zgaduję, że jesteś zajęta? - Powiedziałem zerkając szybko na Jasona, na którego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- Tak w pewnym sensie jestem Justin. - Blair powiedziała bez ogródek, bez żadnych emocji w głosie. Przytaknąłem głową w porażce, spojrzałem na moje czerwone buty supra zanim odwróciłem się i odszedłem.  Usłyszałem jak Blair szepcze coś do Jasona, a krótko potem drzwi się zamknęły. Po chwili usłyszałem jak Blair woła moje imię. Zatrzymałem się i odwróciłem się w jej stronę. Wyglądała na wkurzoną, a w jej oczach malował się ból. 
- Co do cholery Justin? - Splunęła. 
- Co? - Zapytałem marszcząc brwi. Patrzyłem na nią idącą w moją stronę. 
- Po prawie 3 latach bez żadnego kontaktu myślisz, że możesz tak po prostu wrócić i gdzieś wyjść? 
- Cóż.. tak. 
- Nie! - Zawołała. 
- Dlaczego nie? Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. 
- Nie, nie jestem. Może byłam, ale to było zanim nie odbierałeś ode mnie przez dwa lata telefonów. - Powiedziała, jej oczy pokazywały nic więcej niż zawiedzenie i złość. 
- Blair. - Szepnąłem, wytarłem spływającą jej łzę z oczu. Cofnęła się do tyłu. 
- Spierdalaj Justin. Jestem szczęśliwa, po raz pierwszy od długiego czasu, więc odejdź zanim wszystko popsujesz. Nie potrzebuję cię już w moim życiu i nie chcę cię już więcej. - Czułem jak moje serce się roztrzaskuje. Może mam dziewczynę, ale słysząc, że Blair nie potrzebuje mnie było jakby ktoś chwycił nóż i wbił go prosto w moje serce. 
- Poważnie Blair? - Zapytałem w gniewie starając się przykryć ból.
 - Tak Justin, poważnie, teraz pobiegnij do swojego oh, tak idealnego życia i do swojej dziewczyny, a ja zrobię to samo. 
- Wiesz o Selenie? - Mruknąłem. 
- Kto nie wie? - Czułem jak ciepło dochodzi do moich policzków, kiedy zdałem sobie sprawę z tego jak głupie było moje pytanie. Wszyscy wiedzieli o mnie i Selenie dzięki prasie i wścibskim paparazzi. 
- Kochanie! Idziesz? - Usłyszałem głos Jasona dochodzący z jej domu. Odwróciłem głowę i spojrzałem na niego po czym szybko ponownie przeniosłem wzrok na Blair. 
- Powinieneś iść. - Mruknęła gniewnie mijając mnie idąc w kierunku domu.
- Zmieniłaś się, wiesz? - Powiedział surowo. 
- Tak? Ty też supergwiazdo się zmieniłeś, nie rozmawiaj ze mną nigdy więcej. - Powiedziała. 
- Suka. - Mruknąłem pod nosem idąc w stronę mojego samochodu. 
. . . 
- Wiesz, niegrzecznie jest tak patrzeć. - Głos Blair wyrwał mnie z wspomień.
 Usłyszałem śmiech mamy w odpowiedzi na jej komentarz. Spojrzałem skrzywiony na Blair, a ona się do mnie uśmiechnęła, prawdopodobnie szczęśliwa, że wprawiła mnie w zakłopotanie. Odchrząknąłem i udałem się z pustym już talerzem do kuchni. Usłyszałem jak Blair dziękuje mamie za kolację. 

Z punktu widzenia Blair: 
- Dziękuję bardzo za kolację Pattie, było super. - Powiedziałam, uśmiechając się moim prawie idealnym sztucznym uśmiechem. 
- Nie ma problemu kochanie, nie za dużo dzisiaj rozmawialiśmy. - Zaśmiała się. - Ja, um, mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe, że spytam, ale kochanie, jak tam Liam? - Zmarszczyłam brwi. Skąd ona wie?
- Twoja mama mi powiedziała. Mam nadzieję, że wszystko w porządku. Nikomu nie powiedziałam. - Powiedziała. 
- Nie, oczywiście, że to w porządku, on się ma... okej. - Odpowiedziałam. - Nie widziałam go dzisiaj, ale prawdopodobnie teraz jest tam moja przyjaciółka Kate. - Kate odwiedza szpital w każdą środę ze mną, a czasami nawet sama, kiedy nie mogę tam pójść. 
- Cóż to dobrze. Myślałam o tym czy mogę pójść go zobaczyć, jeśli to ci nie przeszkadza. Oczywiście nie powiem nic Justinowi. - Przytaknęłam głową. Wysiliłam się do sztucznego uśmiechu. 
- Cóż ponownie dziękuję ci Pattie za kolację. Do zobaczenie wkrótce. Prawdopodobnie jutro w nocy, tak myślę. - Westchnęłam. 
Ja i Justin nie zrobiliśmy zadania co oznacza, że będę musiała spędzić z nim całą jutrzejszą noc. Oh radość.
- Przynajmniej będzie w domu. Zazwyczaj nie ma go i spędza noc z tą obrzydliwą dziewczyną Abby lub gdzieś imprezuje. - Powiedziała, przewracając swoimi oczami tak jakby to nie miało znaczenia, ale widziałam w nich smutek. Czy Justin nie zdaje sobie sprawy, że rani swoją mame? A może tak bardzo się zmienił, że go to nie obchodzi? Uśmiechnęłam się do niej sympatycznie i uściskałam ją na pożegnanie. 
- Pa cudowna. - Powiedziała Pattie uśmiechając się do mnie. Wstałam z wygodnego krzesła myśląc 'dlaczego nie mają takich w szpitalu?' Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w drogę do domu. 
To był długi dzień.

_______________________________________________________________

Wyjeżdżam na kilka dni z racji tego,iż mam wolne :) Dziękuję maturzystom!
Także nie wiem co z rozdziałami, być może dodam,ale może też nie ;) Wybaczcie.
Oto nowy rozdział. :) Enjoy

4 komentarze:

  1. Świetne.
    Czekam na nn. <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam matury, a siedzę i czytam twoje tłumaczenie <3 Trzymaj za mnie kciuki. :) @lokittyme

    OdpowiedzUsuń
  3. jejciu <3 uwielbiam to opowiadanie, naprawdę :) czekam już na NN <3

    [ @saaalvame ]

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowne. ♥ @beadlesbabyyy

    OdpowiedzUsuń