czwartek, 9 maja 2013

8. Stara obietnica


Z punktu widzenia Blair: 
Nie mogłam myśleć. Nie wiedziałam co powiedzieć, lub co powinnam powiedzieć.
Będąc kompletnie szczerą, wszystko co chciałam zrobić to zniknąć. 
Justin wie; usłyszał.
- Co ty tutaj robisz? - Udało mi się cicho powiedzieć; łzy spływały po mojej twarzy.
- Blair, zaraz wracam. Muszę odebrać. - Usłyszałam szept mamy, po czym oddaliła się. Spojrzałam w oczy Justin z których kiedyś czytałam tak łatwo, lecz teraz nie mogłam wyczytać żadnej emocji, która nim targała.

Z punktu wiedzenia Justina:
Blair ma dziecko. Blair ma dziecko. Blair ma dziecko. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, dlaczego nikt mi tego nie powiedział? Wiem, że nie powinno mnie to obchodzić, ale z pewnych powodów chciałbym skopać tatę tego dziecka. 
. . .
- 1, 2, 3…  gotowy lub nie, nadchodzę! - Usłyszałem w oddali chichot Blair. Szybko zmieniłem pozycję na bardziej wygodną za płotem, oplotłem się ramionami starając się by było mi cieplej. Blair i ja jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi od pięciu, prawie sześciu lat. Siedziałem w ciszy przez kilka minut starając się jak najlepiej wtopić w otoczenie.
- Znalazłam cię Justin! - Usłyszałem jej znajomy przenikliwy głos za mną. Szybko się odwróciłem.
- Skąd wiedziałaś, że tu jestem? - Zapytałem, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Blair wzruszyła ramionami i usiadła obok mnie. Oplotłem jej drobne ciało moimi dłońmi, a ona położyła swoją głowę na moim ramieniu.
- Nie mówmy innym, że już cię znalazłam; niech poczekają, okej? - Zasugerowała w melodyjnym chichocie. 
- Tak, zasługują na to, za to, że są dla nas wredni! - Zgodziłem się. Denerwowali nas, gdyż ciągle mówili o tym, że gdy będziemy starsi weźniemy razem ślub i będziemy mieć dzieci. Udawałem, że nienawidziłem tego pomysłu, ale szczerze mówiąc chciałbym być jedynym ojcem dzieci Blair, nie chcę żeby miała je z kimś innym.
- Może oni mówią prawdę, wiesz? - Powiedziała cicho. Odwróciłem się i patrzyłem na nią, rumieniła się. Zauważyła moje zdziwione spojrzenie i kontynuowała. - Nie chcę mieć dzieci, no chyba, że z tobą i wiem, że kiedyś za ciebie wyjdę. - Powiedziała pewnie, choć na jej policzkach nadal malowały się rumieńce. 
- Tak. - Powiedziałem w zgodzie. - Inne dziewczyny są dziwne, na przykład Jaycee Greene, ta, która zawsze mnie goni i próbuje mnie pocałować, ona jest obrzydliwa! - Zmarszczyłem nos na myśl o Jaycee całującą mnie.
Blair przytaknęła w porozumieniu chichocząc do siebie samej. 
- Obiecaj, że kiedyś weźniemy razem ślub, okej? - Zapytałem, podnosząc mały palec w jej stronę. - I obiecaj, że nigdy nie będziesz miała z kim innym dzieci. - Kontynuowałem.
- Obiecuję. - Powiedziała stanowczo, łącząc swój mały palec z moim.  
. . .
- Justin, dlaczego tutaj jesteś? - Powtórzyła Bella ocierając kolejną łzę spływającą po policzku.
- Ja.. Czułem się źle zostawiając cię.. uh, bez samochodu. - Jęknąłem. - Blair, masz dziecko? - Zapytałem szybko łącząc brwi z nadzieją, że usłyszę inną odpowiedź. Jak to możliwe, że ona ma dziecko? O ile wiedziałem była dziewicą, była czysta i nietknięta.
Stała w milczeniu przez chwilę, po czym spojrzała mi w oczy i kontynuowała.
- Tak, mam syna. Nazywa się Liam. - Brzmiała prawie jak robot; odpowiadała bez emocji w głosie.
- Jak, co... kto? 
Mały, nieprzyjazny uśmieszek pojawił się na jej ustach.
- W zwyczajny sposób, myślałam, że wiesz od kiedy praktykujesz to każdego dnia z Abby, albo zaczekaj, może dzisiaj była Samantha lub Bethany? - Uśmiechnęła się. Odwróciłem się na chwilę starając się zrozumieć to co właśnie powiedziała. 
Czułem się źle z dwóch powód, pierwszy z powody poczucia winy, który pojawił się po wypowiedzianych słowach Blair. Czuję się też źle za ciągłe zdradzanie Abby; nie wiem dlaczego to robię. Może dlatego, że wiem, że ona mnie zdradza lub że mam nadzieję, że w końcu poczuję coś do jakiejś dziewczyny, tak czy inaczej, wiem, że to złe.
Drugim powodem jest to, że teraz wiem na pewno, że ktoś inny miał Blair, dała wszystko komuś innemu i świadomość tego zabija mnie.
- Kto jest ojcem? - Udało mi się zapytać. Czułem jak wielka gula buduje się w moim gardle sprawiając, że ciężko jest mi mówić. 
Blair zanim odpowiedziała pociągnęła nosem.
- Czy możemy o tym porozmawiać gdzie indziej? - Wyszeptała, przenosząc swój smutny wzrok na siwowłosą pielęgniarkę siedzącą w recepcji patrzącą na mnie z szokiem na twarzy. Podążyłem za Blair, znaleźliśmy się w małym, odosobionym pomieszczeniu. Zapaliła światło, a ja zauważyłem, że byliśmy w pomieszczeniu woźnego czy czymś takim.
Uśmiechnąłem się przez chwilę, seks w pomieszczeniu woźnego zawsze jest fajny, pomyślałem.
Ta myśl opuściła moją głowę w chwili, kiedy spojrzałem na pełną łez twarz Blair. Tak bardzo chciałem zetrzeć z łzy, które cieknęły po jej policzkach.
- Kto jest ojcem? - Zapytałem ponownie. 
Przygryzła wargę i unikała mojego wzroku, patrzyła na ziemię. Nie mogłem znieść widoku jej płaczącej, nigdy nie byłem w stanie. Zszokowałem sam siebie, kiedy przyciągnąłem ją do mojej klatki piersiowej, obejmując ją. Zesztewniała na chwilę, lecz po chwili odprężyła się i pozwoliła swoim dłoniom objąć mnie wokół mojej talii, a głowę położyła na ramieniu.
- Jason. - Wymamrotała, ponownie pociągając nosem. Cofnąłem się nieznacznie, aby spojrzeć na jej twarz, zdezorientowanie ponownie mnie ogarnęło, chyba już milionowy raz w ciągu tej ostatniej godziny.
- Co? - Zapytałem, niewiedząc czy dobrze usłyszałem.
- Jason, on... - Wzięła oddech. - On jest ojcem. - Powiedziała, łamiąc moje serce jeszcze bardziej. Głośno przełknąłem odsuwając się jeszcze bardziej w szoku. Byłem już zszokowany, kiedy dowiedziałem się, że ma dziecko, ale Jasona dziecko? Starciła dziewictwo z Jasonem? A może mnóstwo razu uprawiała już seks. Po tym wszystkim, wiem, że nie wiem już nic o niej.
- Jason? - Splunąłem. - Uprawiałaś seks z Jasonem? - Krzyknąłem. Nie mogę znieść myśli o nich razem. Nienawidzę Jasona i jestem pewien, że nie lubię Blair, ale się o nią martwię.
- Tak. Uprawiałam z nim seks, okej? To był błąd! - Krzyknęła, walcząc ze swoim głośnym szlochem. - Dałam mu wszystko i teraz nie mam nic.. - Wyszeptała nadal płacząc. - Ale nie powinnam ci tego mówić, nie chodzi o to, że  nie przejmujesz się tym lub nawet jeślibyś się przejmował.. To ja się tobą nie przejmuję. - Powiedziała patrząc w moje oczy. Czułem jak moje serce tonie w klatce; nie przejmuje się mną? Myślała, że się o nią nie martwiłem? Może się zmieniłem, ale jedna rzecz, którą wiem to, to, że bez względu jak bardzo nienawidziłem Blair, nie mogłem nigdy przestać się o nią martwić.
- Myślisz, że się nie martwię? - Zapytałem cicho.
- Jesteś Justinem Bieberem. - Wzruszyła ramionami, ścierając więcej łez spływających z jej niesamowitych, brązowych oczu.
- Blair, martwię się o ciebie. - Wyszeptałem.
- Muszę iść zobaczyć się z moim synem. Do zobaczenia w następnym tygodniu. - Przeszła obok mnie w kierunku drzwi, ale wiedziałem, że nie byłem w stanie zostawić ją w takim stanie.
- Przepraszam. - Powiedziałem, starając się brzmieć pewnie. 
- To już nie wystarcza Justin. - Odpowiedziała Blair, naciskając na klampkę. Zanim zdążyła otworzyć drzwi chwyciłem ją za nadgarstek i przytuliłem. Szczerze, nie wiem, czemu ją przytulam, ale, że mam ją tak blisko mnie sprawia, że jestem szczęśliwszy, a długo już taki nie byłem.
- Wiem, że nie jesteśmy już przyjaciółmi i wiem, że 'przepraszam' nie naprawi tego, że zostawiłem cię, ale wciąż się o ciebie martwię. - Wyszeptałem do ucha Blair. - Będziesz na zawsze wielką częścią mojego życia i przepraszam, że o tym zapominam. Wiem, że nie jestem już facetem, którego znałaś, ale dorosłem, nie możesz mnie za to obwiniać. - Jak tylko skończyłem to mówić, wiedziałem, że nie powinienem. Bella szybko odsunęła się ode mnie i otworzyła drzwi odchodząc pełna złości na mnie. Cholera.

Z punktu widzenia Blair:
Dorósł? Czy on żartuje? Tak, ludzie dorastają, ale 'dorastanie' nie oznacza, że zapomina się skąd się pochodzi, sypianie z każdą napotkaną ładną dziewczyną, imprezy co tydzień czy zdradzanie swojej dziewczyny. Dorastanie nie oznacza straty swoich wartości lub zostaniem kimś kim przysięgało się nigdy być. Justin się zmienił, nie dorósł.
- Co takiego powiedziałem? - Pytał biegnąc w moją stronę. 
Obróciłam się na szpilkach, by na niego spojrzeć; Czułam gniew, mimo wszystko, byłam z tego zadowolona, gdyż w końcu coś czułam. 
- Nic, właśnie przypomniałam sobie dlaczego nie chcę mieć nic z tobą wspólnego. - Powiedziałam.
- Wow, a myślałem, że te humorki ustępują po ciąży. - Powiedział sarkastycznie. 
- Nie, nie ustępią dopóki wszystkie dupki nie odejdą z mojego życia, a w moim życiu jest ich więcej niż jeden.
- Mówiąc o dupkach.. - Wymamrotał Justin patrząc za moje ramię. Śledziłam jego wzrok i nagle stanęłam twarzą w twarz z Jasonem. Świetnie, moje kurewskie szczęście.
- Co do cholery tutaj robisz Jason? - Zapytałam rozdrażniona.
- Przyszedłem się z nim zobaczyć. - Stwierdził. Przez cały czas nie chciał się zobaczyć z Liamem, dopóki nie wrócił do szkoły dwa tygodnie temu.
- Cóż, nie możesz.
- Jest moim synem!
- Jest na operacji, też nie mogę go zobaczyć.
- Więc się pogorszyło? - Zapytał cicho, patrząc na mnie, a ja starałam się, by łzy już nie spływały z moich policzków.
- Co się pogorszyło? - Zapytał Justin.
- Nie wiem, nie powiedzieli mi nic.
- Co się pogorszyło?
- Cóż, kiedy będziesz wiedzieć? - Zapytał Jason. Przewróciłam oczami.
- Nie wiem. Miałam iść się dowiedzieć czy mogą mi coś powiedzieć, ale wasza dwójka mnie zatrzymała. - Stwierdziłam. 
- Co się pogorszyło?  - Justin powiedział głośniej niż kilka razy wcześniej.
- Pójdę z tobą, możemy zapytać razem. - Powiedział Jason, niemal błagalnie.
- Nie. Nie chcę cię w pobliżu mojego syna. - Powiedziałam surowo.
- Co do cholery się pogorszyło? - Justin ponownie zapytał.
- Jest naszym synem i chcę go zobaczyć. - Powiedział Jason przez zęby.
- Byłeś pewien jak cholera, że nie chciałeś go, kiedy byłam w ciąży i nie chciałeś go nawet przez więcej niż trzy miesiące po tym jak go urodziłam. Jakbyś nie pamiętał. Wyjdź. -  Przygryzłam wargę nerwowo czekając aż coś odpowie.
- Blair! Tutaj jesteś, Liam wyszedł i z nim wszystko w porządku. - Usłyszałam głos mamy zza mnie. Odwróciłam się od Jasona w kierunku Justina i mamy, którzy oboje byli zaskoczeni.
- Gdzie on jest? - Zapytałam patrząc na nich obu.
- W pokoju, pielęgniarka jest z nim. - Odpowiedziała patrząc ze złością i szokiem na Jasona. Przytaknęłam i udałam się w jej stronę.
- Nie, ty nie możesz się zbliżać do tego pokoju. - Powiedziała wrednie mama wciąż patrząc na Jasona.
- Dziękuję. - Wymamrotałam, idąc wraz z nią.
- Blair, zaczekaj! - Usłyszałam ochrypły głos Justina. Jęknęłam z frustracją, nie spowalniając tempa.
- Justin, proszę odejdź. - Powiedziałam.
- Cóż, mógłbym, ale nie chcę, a jeśli chcesz mnie do tego zmusić to mogę zostać aresztowany. - Powiedział, chichocząc na koniec, wiedziałam, że to było fałszywe. Zatrzymałam się na chwilę, a Justin znalazł się obok mnie.
- Jeśli chcesz wejść musisz być cicho. Nie chcę słyszeć twojego głosu. - Powiedziałam. To nie była prawda, Justina głos był piękny i sprawiał, że czułam się bezpieczna, nie wiem dlaczego. 
. . .
Jest takie powiedzenie, 'Często żałowałem moich słów, nigdy mojego milczenia.' nie wiem ktro ro powiedział, ale wiem, że prawie każda osoba na ziemi może się z tym zgodzić. Cisza jest bezpiecznia, milczenie oznacza, że nigdy nie popełnisz błędu lub nie otrzymasz błędnej odpowiedzi.
Milczenie jest ścieżką, żałuję, że powiedziałam Justinowi o tym, że Jason zostawił mnie od razu, kiedy dowiedział się, że byłam w ciąży. 
Oboje milczeliśmy, z uśmiechem wpatrywaliśmy się na mojego synka, który leżał na plastikowym łóżeczku.
- Ma nos twojej mamy. - Wyszeptał Justin. Przytaknęłam i czułam jak łza spływa po mojej twarzy. - I twoje ciemne rzęsy. - Kontynuował Justin z uśmiechem na ustach.
- Mogę cię o coś zapyać? - Powiedziałam, zakłócając ciszę.
- Pewnie. 
- Dlaczego zostałbyś aresztowany jeślibym zmusiła cię do wyjścia? - Zapytałam. Justin się zaśmiał.
- Prawdopodobnie dlatego, że jeślibym wyszedł to pobiłbym Jasona.. Wiedziałaś, że za to wsadzają do więzienia? To powinno być w porządku zrobić komuś takie coś za to co zrobił tobie. - Komentarz Justina spowodował, że szczerze się zaśmiałam, drugi raz w tym dniu. Właściwie, to on spowodował mój śmiech po raz drugi w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

8 komentarzy:

  1. Jak slodko *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. aww,jak słodko *.*
    czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. jejciu kocham to opowiadanie <3 i Juju taki słodki w tym rozdziale *________* awww ;) czekam już na NN <3

    { @saaalvame }

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwww.... świetna końcówka. ;)
    Czekam na nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. aw, Justin był w tym rozdziale taki kochany. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. ojojojo nie doczekam sie nn ;)

    OdpowiedzUsuń