Szok, ból i złość, były jedynymi emocjami, które przebiegły przez moje ciało, powodując, że nie mogłam nic powiedzieć.
Myśli w mojej głowie były pomieszane. Widziałam jak mój tata uśmiecha się do Justina i uściska jego dłoń, podczas gdy Justin był nieco napięty, spojrzał do tyłu chcąc zobaczyć, że ze mną było wszytko okej. Nie było.
Byłam teraz z daleko od okej, wszystko co chciałam to podjeść do drzwi i nakrzyczeć na mężczyznę przede mną za zostawienie mnie. Chciałam mu powiedzieć jak bardzo za nim tęskniłam, zanim zatrzasnęłam drzwi przed jego twarzą. Ale nie mogłam się ruszać, nie mogłam stać i nie mogłam mówić.
Pamiętam dokładnie noc, kiedy odszedł; jest wciąż żywa w mojej głowie. Mimo, że minęły już dwa lata, ja wciąż pamiętałam to idealnie, jakby to było wczoraj.
. . .
Padał deszcz, bezlitośnie waląc o dach, a na dworzu pojawiły się grzmoty, powodując, że na swoją głowę naciągnęłam kołdrę.Nienawidzę burz, są moją jedną z największych obaw. Grzmot i błysk zawsze sprawia, że czuję się wrażliwa i mała, bezsilna wobec żywiołów i świata otaczającego mnie.
Wzdrygnęłam się na łóżku, przerażona i pełna obaw, mojego taty wciąż nie było w domu, a była 23:30. Nigdy nie pozostawał za domem tak późno.
Moje oczy się otworzyły, kiedy usłyszałam trzask drzwi i echo głośny głosów przechodzących przez przed chwilą cichym domu. Wstałam z łóżka i cicho wyszłam z pokoju, podsłuchując wściekłe głosy rodziców pochodzące z dołu.
- Nie możesz tak wciąż robić Keith! Mam dość tego, że wychodzisz z domu na kilka godzin i wracasz bez żadnych wyjaśnień! - Krzyczała moja mama. Mogłam usłyszeć smutek w jej głosie, który mieszał się ze złością. Bezszelestnie i ostrożnie usiadłam na schodach.
- Nie, Carol, męczysz mnie! Jestem dorosłym mężczyzną i mam prawo opuszczać dom, kiedy chcę, sprawiasz, że chcę odejść! - Odparł tata z wściekłością.
- W takim razie odejdź, Keith, a jeśli wyjdziesz to koniec. Nie chcę cię w moim pobliżu lub w pobliżu naszej córki.
-Wiesz, że dostanę opiekę. Jesteś zbyt rzadko w domu Carol, nigdy nie przyznają ci opieki. - Usłyszałam głos taty.
Oparłam się o drewnianą poręcz na schodach. Nie mogłam się ruszyć, łzy spływały niemiłosiernie. Kiedy tak siedziałam podwinęłam kolana pod brodę i objęłam je rękoma.
- Oh, Keith, sąd da mi opiekę w mgnieniu oka. Wiesz czemu? - Krzyczała mama.
- Nie, dlaczego mnie nie oświecisz?
- Ponieważ, kiedy mężczyzna zdradza swoją żonę przez dwa lata z jakąś dziwką to sędzia nigdy nie patrzy na to zbyt miło. - Powiedziała mam znacznie ciszej, ale mogłam to usłyszeć. Za każdym razem, kiedy przegapił, którychś z moich występów mówił, że nie mógł przyjść, a jak się okazało był z kimś innym. Wybrał inną kobietę, a nie mnie i mamę, kobietę, którą poślubił i obiecał kochać.
Wybrał kogoś innego; znalazł coś lepszego. Tak jak Justin.
Wspomienia związane z Justinem zamgliły moje myśli, tak jak wspomienia, w których nie uczestniczył mój tata - wspomienia, których nie był częścią, ponieważ miał 'podróż służbową' lub 'pracował do późna.'
Czułam jak moje ciało zaczyna się skręcać i drżeć, nie wiedząc, czy to z powodu zimna czy szlochu. Z zamyślenia wyrwał mnie przeraźliwy krzyk matki i okropny dźwięk porcelanowego talerza uderzającego o ziemię.
Przez chwilę w domu zapadła cisza, zanim mama krzyknęła swoim pełnym złości, złamanym głosem.
- Wynoś się!
- Właśnie miałem odejść. - Szydził tata. - Idę znaleźć swoją 'dziwkę', i możesz sobie wziąć Blair, Carol, nie zamierzam o nią walczyć. Nie jest tego warta. - Krzyczał. Usłyszałam jak jego głośne kroki zbliżają się w moją stronę, lecz nie mogłam się ruszyć.
- Blair? Co ty tutaj robisz? - Zapytał tata. Jego głos był szorstki, a na twarzy malowało się zirytowanie.
- Co cię do obchodzi? - Odparłam, tak wściekle, że chciałam zacząć krzyczeć.
- Powinnaś spać. Idź do łóżka.
- Więc odchodzisz? - Zapytałam, ignorując jego polecenie.
Spojrzał prosto na kuchnię, zanim odwrócił się w moją stronę.
- Tak. - Przytaknęłam głową, pozwalając by ciepła, słona łza leniwie spłynęła po moim policzku.
- Dobrze. - Wyszeptałam. Zmuszając siebie do wstania ze schodów i pobiegnięcia do swojego pokoju.
Nie zdążyłam nawet dobiec do łóżka, kiedy ogarnął mnie bolesny szloch. Przetarłam łzy z twarzy i spojrzałam na budzik.
00:02 - Oficjalnie już nie ma moich urodzin.
. . .
- Blair? - Powiedział ochrypły głos, wyrywając mnie ze wspomienia.Podniosłam głowę i moje oczy wylądowały na Justinu, który uśmiechał się do mnie sympatycznie. Odwróciłam wzrok i szukałam taty, który stał w drzwiach. Miał nieznany mi wyraz twarzy, kiedy na mnie patrzył.
- Hej Blair. - W końcu powiedział, przerywając niezreczną ciszę, która opanowała pokój.
- Co ty tutaj robisz? - Zapytałam. Moja twarz i oczy nadal znajdowały się na mężczyźnie stojącym przede mną. Justin usiadł na kanapę, złapał moją dłoń i splótł nasze palce razem, ściskając pocieszająco.
- Przyszedłem zobaczyć się z tobą i twoją matką. - Powiedział tata. Mówił tak zwyczajnie, jakby to była najbardziej normalna rzecz na świecie.
- To świetnie, naprawdę, ale mamy nie ma w domu, a ja nie chcę cię widzieć, więc wyjdź. - Odpowiedziałam chłodno. Nie zareagował na to, więc wstałam z kanapy, odplotłam palce od Justina i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i wskazałam tacie, aby wyszedł.
- Blair, słuchaj, chcę być w twoim życiu. Chcę nadrobić stacony czas. - Prosił tata. Jego twarz była zmarszczona, a ja zauważyłam, że przez te dwa lata jego zmarszczki stały się bardziej widoczne.
- Nie tato, nie jestem tego warta, sam tak powiedziałeś, więc wyjdź. Nie chciałabym cię obciążać. - Uśmiechnęłam się szyderczą. Znajomy ból przeszedł przez moje serce, kiedy wypowiedziałam słowa 'Nie jestem tego warta', mimo, że to prawda.
- Kiedy twoja mama będzie w domu?
- To nic nie zmienia. Ona nie chcę cię też widzieć. - Odpowiedziałam. Walczyłam z guzem, który zaczął pojawiać się w moim gardle.
- Blair.. - Zaczął tato, ale szybko mu przerwałam. Chciałam tylko by wyszedł z mojego domu.
- Wróci w następnym tygodniu. W poniedziałek w nocy. Teraz, proszę odejdź. - Błagałam. Tata skinął głową i zmierzał do drzwi, które trzymał otwarte.
- Przepraszam Blair. - Wyszeptał, kiedy był wystarczająco blisko.
- Odejdź Keith. - Powiedziałam, patrząc na wyraz jego twarzy, kiedy zamiast 'Tata' powiedziałam jego imię. Wyszedł przez drzwi, prosto na zimne, nocne powietrze.
- Blair, wszystko w porządku? - Dobiegł zza mnie ochrypły głos Justina. Zamknęłam drzwi i starałam się uniknąć łez przed Justinem.
- Tak, ale powinieneś też już iść. - Szepnęłam ochryple. Justin wstał z kanapy i podszedł do mnie, obejmując mnie.
- Nie zostawię cię w takim stanie. - Wyszeptał. Pozwoliłam by szloch opanował moje ciało. Wtuliłam się w Justina i trzymałam go mocno.
Ten chłopak, który mnie obejmuje, potrzebuję go tak, jak nigdy kogokolwiek i przeraża mnie to.
- Nie jestem tego warta. - Wyszlochałam w klatkę piersiową Justina, chcąc by tego nie usłyszał. Justin odsunął mnie, ale wciąż trzymał w ramionach.
- Jesteś wrata wszystkiego. Mówiłem ci Blair, kocham cię. - Patrzył prosto w moje oczy.
- Boję się. - Wyszeptałam.
- Czego? - Wzięłam głęboki oddech, zanim przemówiłam.
- Boję cię pozwolić sobie ciebie pokochać, bo to oznacza, że znaczysz dla mnie więcej niż ktokolwiek. Jesteś wszystkim o czym myślę, wszystkim co chcę i boję się, że to znaczy dla mnie zbyt wiele. - Przerwałam, starając się odetchnąć. - Nie mogę pozwolić, abyś był wszystkim, ponieważ któregoś dnia znowu mnie zostawisz, tak jak wszyscy inni. Jestem tylko problememami i bólem.
- Blair. - Powiedział Justin, podnosząc dłonią mój podbródek żebym patrzyła prostow w jego oczy. - Nie obchodzi mnie ile według ciebie bólu zadajesz, jestem w tobie zakochany i będę tu dopóki nie zmusisz mnie do odejścia.
- Nie możesz składać tych obietnic. - Przypomniałam mu. Nawet jeśli chciał to powiedzieć, to jego kariera powoduje, że jest to niemożlwie.
- Właśnie to zrobiłem. - Zażartował, uśmiechając się swoim słynnym uśmiechem.
Czułam jak mały uśmiech pojawia się na moich ustach, kiedy Justin wytarł łzy z moich policzków.
- Więc.. - Zaczął, uśmiechając się domnie. - Kochasz mnie? - Zaśmiałam się, potrząsając głową na niego.
- Zawsze kochałam. - Przyznałam. - Od kiedy mieliśmy pięć lat. - Dodałam, czując jak na policzkach pojawia się rumieniec. - A ty, naprawdę mnie kochasz? - Zapytałam, łącząc brwi razem, patrząc w jego miodowe oczy.
- Nigdy nie przestałem. - Wyszeptał, przyciskając swoje miękkie usta do moich, zanim poprowadził mnie w stronę kanapy.
Jak mogę w jednym momencie być w łzach, szlochając w klatkę Justina, a w następnej minucie uśmiechając się i śmiejąc ze wszystkie co mówi?
Jak to jest, że za każdym razem, kiedy mnie całuje w policzek, czoło, usta lub nos sprawia, że przechodzą przez mnie iskierki?
Jeden miesiąc, tylko jeden miesiąc, a ja czuję się jakby Justin nigdy nie wyjechał.
__________________________________________________________
KLIK
Krótki ten rozdział, co nie? ;O
krótki, ale za to jaki cudny! <333
OdpowiedzUsuń"Jeden miesiąc, tylko jeden miesiąc, a ja czuję się jakby Justin nigdy nie wyjechał." ♥ kocham to po prostu...
a ten ojciec Blair... nie skomentuję tego, co zrobił... ;<
@saaalvame
Biedna Blair. współczuję jej takiego ojca. :( sdcndsncjknsdjkncjksdnjcknsdjkncjksdncjnsdjcnj i znów sie pocałowali *_* @beadlesbabyyy
OdpowiedzUsuńDobrze ze ojczulek sie wyniosl -.- a jesli chodzi o Justina i Blair to..djwjeioewodpowweuieiedslakdbdhsi
OdpowiedzUsuńNienawidzę jej taty.Jak on mógł tak jątak potraktować... nie rozumiem. UGH. Ale Justin był znowu taki słodki i wyznali sobie miłość. ojejeju. Są przeuroczy <3 świetnie przetłumaczyłaś ten rozdział <3 @BlueBelieber6
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dzisiaj wszystko i jestem mile zaskoczona bo miałam link do tego bloga w zakładkach już długi czas ale jakoś nigdy nie chciało mi sie tego czytać. Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuń@NataliaNiderla
kocham. to. czekam. na. nn <3
OdpowiedzUsuńŚwietne. <333
OdpowiedzUsuńBosko *-*
OdpowiedzUsuń@_fidelidad