Przez lata nauczyłam się, że nie można ukryć swojej przeszłości lub błędów, które się popełniło. Możesz od nich uciekać i probować ignorować, ale na końcu nasza przeszłość zawsze będziesz szybsza od nas. Zawsze nas dogoni i nieważne czy będzie to dobre, czy złe, to wpływa na ciebie i wybory, których dokonujesz.
Przeszłość nie może zostać skasowana lub przepisana, należy ją zaakceptować, ale jeśli nie nauczyłeś się niczego z popełnionych błędów będzie ciężko, może nawet niemożliwe. Pamiętaj, nikt nie jest idealny, ludzie popełniają błędy, a drugie szanse trzeba dawać, bez względu na co.
Życie jest o popełnianiu błędów, a śmierć o popełnianiu ich więcej.
~*~
W naszej jadalni malowało się ogromne napięcie. Justin siedział po mojej prawej stronie, ściskając moją dłoń w celu dodania mi otuchy. Moja mama siedziała po mojej lewej stronie, a ramiona miała skrzyżowane, gdy spoglądała na mężczyznę siedzącego przed nią. Był poniedziałkowy wieczór, a wczesnym rankiem moja mama wróciła z London, Ontario, gdzie przeprowadzała poważną operację. Mój tata siedział cicho, bez wątpienia analizując sytuację, w której się znajdujemy.
- Więc, Justin, ty i Blair jesteście razem? - Zapytał tata, przerywając niezręczną ciszę.
- Nie. - Odpowiedziałam szybko, starając się brzmieć pewnie. Justin westchnął obok mnie, sprawiając, że odwróciłam głowę w jego kierunku. Patrzył w dół, na nasze splecione dłonie z zawiedzionym wyrazem twarzy. Nie byłam pewna czym Justin i ja byliśmy, a przez ostatni tydzień, kiedy to wrócił do domu, byliśmy nierozłączni. Nie byliśmy razem tylko i wyłącznie, kiedy mieliśmy lekcje w innych klasach i późno w nocy, kiedy Justin musiał iść do domu. Łatwo było być w pobliżu Justina, czuje się przy nim naturalnie. Zawsze tak było, od kiedy mieliśmy pięć lat.
Moja mama w końcu przemówiła, ale nie usłyszałam co powiedziała. Byłam pogrążona w myślach. Moje wspomienia i tęsknota ponownie mnie ogarnęły. Chcę Justina, wiem to, ale jest to okropne, bo nie tylko go chcę, potrzebuję go. Nie powinnam, ponieważ na końcu on odejszie. Czy chce, czy nie, to nie jest pytanie, jego karier i styl życia sprawia, że niemożliwym dla niego jest zostać.
- Blair, co chcesz powiedzieć? - Zapytała mama, zmuszając mnie do uśmiechu. Odwróciłam głowę w jej stronę, zanim spojrzałam na twarz i dyskretnie adresowałam słowa do niego
- Chcę nakrzyczeć na ciebie za zostawienie mnie. - Stwierdziłam. - Chcę zatrzasnąć ponownie drzwi pod twoją twarzą, abyś wiedział jak to jest. Chcę, abyś zdał sobie sprawę, że byłeś w błędzie. Chcę, abyś wiedział jak bardzo mnie zraniłeś, kiedy odeszłeś, i przez jak wiele przechodzę. Chcę żebyś zobaczył jak to, że mnie zostawiłeś na mnie oddziałało. To było dawno, ale ból i łzy nie minęły. - Nie mogłam zdecydować do kogo chciałam powiedzieć to bardziej, do taty, Justina czy Jasona. Wszyscy mnie zostawili, zranili. Czułam jak w moich oczach pojawiają się łzy, ale zanim zdążyły spaść, puściłam dłoń Justina i wybiegłam z pokoju.
Nie mogłam tego zrobić, nie mogłam pozwolić, by zobaczyli mnie płaczącą. Jestem słaba, wiem, ale jestem ostrożna. Nie wpuszczam łatwo ludzi do mojego życia, ale wpuściłam tak łatwo Justina. Jest wszystkim o czym myślę, wszystkim czego chcę. Zranił mnie, a ja jeszcze chcę go spowrotem w moim życiu, i sercu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i otworzyłam okno nowej wiadomości do Jasona.
Wiem, że już nie rozmawiamy ze sobą i nie chcę z tobą rozmawiać,
Chcę żebyś wiedział, że skończyłam z tobą, całkowicie, i jeśli nigdy
więcej ze sobą nie porozmawiamy to będzie cudownie.
Nie próbuj ze mną rozmawiać, nie pisz, nie dzwoń. Jeśli zobaczymy
się na korytarzu zignoruję cię.
Dowidzenia - Blair.
Jason: Wciąż mam twoje dziewictwo.
Blair: To super. Ale jest jedna rzecz, której nigdy nie będziesz miał, co ktoś inny będzie miał.
Jason: Co to?
Blair: Mój szacunek.
Wściekle wpisałam odpowiedź zanim rzuciłam telefon na drugą stronę pokoju. Wylądował z głośnym hukiem, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.
- Odejdź. - Wychrypiałam, przyciskając głowę do poduszki.
- Blair, to ja. - Usłyszałam ochrypły głos Justina. Westchnęłam, przewracając się na plecy i wycierając łzy przed oparciem się.
- Wejdź. - Odpowiedziałam. Drzwi się otworzyły, a twarz Justina pojawiła się w małej szczelinie.
- Wszystko dobrze? - Zapytał, uśmiechając się sympatycznie.
W odpowiedzi tylko skinęłam głową, klepiąc miejsce obok mine na łóżku.Justin spojrzał nieufanie, ale po chwili się uśmiechnął i wszedł, zamknął drzwi, wskoczył na łóżko i uderzył się w czoło, a ja się zaśmiałam.
- Właściwie to boli. - Stwierdził, pocierając głowę.
- Prawdopodobnie nie powinieneś się rzucać tak na moje łóżko. - Zachichotałam, przesuwając ręcę tak, że leżałam płasko na łóżku, a moja głowa była podparta miękką, białą poduszką.
Justin zaśmiał się i obrócił na bok, tak że był naprzeciwko mnie, a głowę opierał o swoje ramię.
- Wszystko w porządku? - Zapytał.
Obóciłam głowę tak, że patrzyłam na niego, wzruszyłam ramionami. Justin, tak jak większość ludzi, wie dokładnie, kiedy kłamię.
- Co powiedział? Po tym jak wyszłam. - Westchnął.
- Nie spodoba ci się to. - Powiedział poważnie, patrząc w moje oczy.
Wzruszyłam ramionami. Przez ostatnie dni nie wiele mi się podobało.
- Cóż.. uh.. on... umm... - Przerwałam mu.
- Po prostu to powiedz.
- On. - Wziął głęboki oddech. - On się żeni. - W końcu powiedział. Mój uśmiech natychmiastowo znikł z twarzy.
- W takim razie po co tutaj przyszedł? - Zapytałam, czując się bezradna i wściekła.
- Chce ciebie w swoim życiu, jego.. narzeczona jest w ciąży i.. nie wiem, zgaduję, że chciał abyście o tym wiedziały.
- Wiesz, że odszedł w moje urodziny? - Powiedziałam, pomijając to co właśnie powiedział, jakby to nie było wielką sprawą. Justin spojrzał w dół na łóżko i zmarszczył brwi.
- Nie, nie wiedziałem tego. - Wymamrotał.
- Cały dzień udawał, że wszystko jest dobrze, tak jakbyśmy byli idealną rodziną. On i mama się nie kłócili, więc myślałam, że jest wszystko w porządku. - Spojrzałam na swoje dłonie, chcąc je spleść z Justina. - Mój tata zdradzał mamę przez dwa lata i ona wszystko wiedziała, a do tego udawali, że jest dobrze. - Nie wiedziałam dlaczego mówię to Justinowi, ale nie mogłam zatrzymać wściekłych słów wydostających się z moich ust. - Za każdy razem, kiedy nie było go na moim jakimś występie czy coś, mama wymyślała dla niego wymówki, kiedy tak naprawdę pieprzył jakąś dziwkę! I teraz, myśli, że to w porządku tak wrócić do mojego życiu? Myśli, że może udawać, że nic się nie stało? To nie fer wobec mnie czy mamy. To nie fer! - Mój głos stał się niewyraźny, tak jakby guz utworzył się w gardle, mimo, że nie zamierzałam płakać.
- Przykro mi. - Odpowiedział Justin, biorąc moją lewą dłoń w jego. Uśmiechnęłam się do niego.
- Nie mów, że ci przykro, to nie twoja wina, ja po prostu.. chyba musiałam komuś to powiedzieć. - Odetchnęłam głęboko.
- Możesz zawsze mi mówić wszystko.
- Nie wszystko. - Wymamrotałam. Nie chciałam, aby Justin to usłyszał, ale cisza w domu sprawiła, że było odwrotnie.
- Czego nie możesz mi powiedzieć? - Zapytał, łącząc brwi w zdezorientowaniu. Westchnęłam.
- Nic. - Odpowiedziałam, przejeżdżając palcami po włosach.
- Teraz wiem, że kłamiesz. - Zaśmiał się Justin. Podniosłam brew pytająco, sprawiając, że się zaśmiałam. - Bawisz się włosami, kiedy kłamiesz, od kiedy byłaś mała. - Odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Zaśmiałam się, czując jak moje policzki się czerwienią.
- Czym jesteśmy? - Zapytałam. Justin spojrzał zaskoczony i oblizał swoje pulchne wargi.
- Co masz na myśli? - Zapytał z ciekawością.
- Chodzi mi o to, czym jesteśmy, teraz? Jestem.. Jestem zdezorientowana. - Przyznałam. To co robiliśmy myliło mnie, tak jak i rozmowy. Zachowywaliśmy się jakbyśmy byli razem, choć nie byliśmy, przyznaliśmy, że się kochamy, ale nie angażujemy się i mnie to myli.
- Ja.. - Przerwał, szukając odpowiednich słów. - Wiesz, kiedy byliśmy mali udawałaś, że nie umiesz czytać, abym ja mógł tobie czytać? - Zapytał, uśmiechając się i robiąc kółka po mojej dłoni.
- Nie byłam..
- Blair, mogłaś czytać lepiej niż ktokolwiek inny, wiedziałem to. - Przerwał mi, śmiejąc się. - Ale i tak ci je czytałem, ponieważ byłaś moją najlepszą przyjaciółką. - Uśmiechnęłam się na wspomienie. - Zawsze wybierałaś książki o księżniczkach, te, które nienawidziłem, ale nie miałem nic przeciwko, ponieważ sprawiały, że byłaś szczęśliwa. Powiedziałaś mi, że chciałabyś być taka jak one, kiedy będziesz starsza. Chciałaś znaleźć swojego księcia i życiu długo i szczęśliwie. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Jak ty możesz to wszystko pamiętać? - Zapytałam z niedowierzaniem. Wzruszył ramionami.
- Pamiętam wszystko co powiedziałaś. - Kontynouował. - Ale, pamiętam to, ponieważ od tamtego dnia starałem się być twoim księciem. - Zarumienił się i uśmiechnął nerwowo. - Muszę się trochę uporządkować, zanim będziemy my. Zasługujesz na bycie traktowaną jak te dziewczyny z książek, które czytasz, zasługujesz na takie życie. Nie mogę ci teog dać, moje życie jest zwariowane, ale spróbuję. Zasługujesz na bycie traktowaną jak księżniczka i zasługujesz na faceta, który zasługuje na ciebie, ale ja nim nie jestem, przynajmniej nie teraz. - Smutny uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Justin, wiem, że jestem beznadziejną romantyczką i zawsze nią byłam. - Zaśmiałam się. - I może myślisz, że czekam na księcia z bajki, ale się mylisz. Nie chcę księcia, chcę ciebie. Nie jesteś facetem z bajki, ale jesteś tym czym chcę. Sprawiasz, że jestem szczęśliwa. - Uśmiechnęłam się, choć w moich oczach pojawiły się łzy.
Justin po prostu spojrzał na mnie z przepięknym uśmiechem na twarzy.
- Zamierzasz coś powiedzieć? - Zapytałam, śmiejąc się nerwowo.
- Naprawdę tak myślisz?
- Co?
- To, że sprawiam, że jesteś szczęśliwa? To, że chcesz ze mną być? - Przytaknęłam.
- Bardziej niż cokolwiek.
Justin uśmiechnął się, ukazując swoje perfekcyjnie proste, białe zęby. Zanim zorientowałam się co się dzieje Justin pochylił się nade mną, a jego miękkie usta wylądowały na moich. Jak zwykle, pocałunek wstrząsnął moim ciałem.
- Wyjdź ze mną dziś wieczorem. - Zapytał Justin, choć bardziej było to stwierdzenie.
- Zapraszasz mnie na randkę? Czy Justin Bieber zaprasza mnie na randkę? - Krzyknęłam, śmiejąc się. Justin też się zaśmiał.
- Jesteś palantem, ale tak, zapraszam.
- Cóż, od kiedy nazwałeś mnie palantem.. - Przerwałam, uśmiechając się do niego.
- Cofam to! - Krzyknął. Zachichotałam.
- Z przyjemnością się z tobą umówię. - Powiedziałam, uśmiechając się. Justin nie odpowiedział, po prostu umieścił swoje usta na moich. Dlatego go kocham, ponieważ w tym momencie nie myślałam o moim ojcu na dole, nie obchodziło mnie to, że się zaręczył i ma nową rodzinę. Nie obchodził mnie Jason, lub przeszłość. Obchodziła mnie ta chwila, leżenie z Justinem, chłopakiem, którego kocham.
ta końcówka <3 też tak chcę *_______* hahah :) czekam już na NN <3
OdpowiedzUsuń@saaalvame
Aaaawwwww, ta końcówka. *o* czekam na NN. :3
OdpowiedzUsuńOMG. ich rozmowa *___* i końcówka. *_* Aww<3 i cały rozdział. myślałam ,że zaraz udusze tego palanta, który twierdzi ,iż jest jej ojcem -,-. @BlueBelieber6
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuńWkońcu są razem. <333
OdpowiedzUsuńKochane!;*
OdpowiedzUsuńawwwwwwwww czyż oni nie są uroczy? *_* @beadlesbabyyy
OdpowiedzUsuńrgfdwxlkjadhjkcikxcjdfnckfdszkjhkjfuhdnhnkfgdsnavjgdshbahfbvhuvuabghdfaif O BOŻE. NIE MAM SŁÓW.
OdpowiedzUsuń