Z punktu widzenia Blair:
Moje nerwy przechodziły po całym moim ciele.
Justin poszedł kilka godzin temu z obietnicą, że przyjedzie po mnie o 16:00. Teraz jest 15:30, a ja wciąż staram się znaleźć ciuchy, które by leżały na mnie idealnie. Kiedy zapytałam Justina co założyć po prostu odpowiedział "Wyglądasz świetnie we wszystkim" - Tylko tyle. Nie powiedział 'Elegancka sukienka' czy 'zwyczajnie'.
Westchnęłam zanim zamknęłam oczy i na ślepo wybrałam jakieś ubranie. Otworzyłam je i zobaczyłam, że trzymam czarno-białą sukienkę. Szybko zdjęłam ją z wieszaka i podeszłam do wielkiego lustra, stojąc z nią przed nim, zastanawiając się czy będzie ona odpowiednia na randkę. Justinowi się nie spodoba, powtarzałam sobie. Od razu zda sobie sprawę, że nie chce się ze mną umawiać. Byłam pełna wątpliwości, ale brzęczenie telefonu rozproszyło mnie.
'Słyszałam o twoim tacie - twoja mama do mnie zadzwoniła! B, tak mi przykro. Zadzwoń do mnie później, po rande z Justinem, tak, to też mi powiedziała! ;) - Kate xo P.S Wyglądasz cudownie we wszystkim, nie martw się.'
Przyłapałam się na uśmiechaniu się do wiadomości od Kate; przypomniało mi to, dlaczego była moją najlepszą przyjaciółką. Niektórzy ludzie chcieliby wiedzieć wszystko jak najszybciej, byliby zdenerwowani, że nie usłyszeli tego ode mnie, ale Kate to rozumiała, znała mnie lepiej niż ja siebie samą, czasami.
'W porządku. Nie twoja wina. Zadzwonię, kiedy będę w domu. Jesteś najlepsza. Xox.' Odpisałam szybko.
Spojrzałam w lustro czując się bardziej pewna siebie, niż chwilę temu. Wygładziłam jedwabistą tkaninę i wróciłam do garderoby, zastanawiając się jakie buty założyć. Zdecydowałam się włożyć parę fioletowych szpilek.
Po krótkiej kłótni z samą sobą o to czy te buty pasują, weszłam do łazienki. Umyłam twarz, zanim nałożyłam odrobinę podkładu, różu i czarnej maskary. Uśmiechnęłam się do siebie w lustrze, byłam zadowolona z efektu, mimo, że wciąż nie czułam się zbyt ładna do wyjścia z Justinem.
Jak na zawołanie do drzwi zadzwonił dzwonek.
- Blair, Justin już jest! - Usłyszałam głos mamy dochodzący z dołu, jej słowa sprawiły, że moje serce trzepotało.
Z punktu widzenia Justina:
Blair jest jedyną dziewczyną na świecie, która sprawia, że się tak denerwuje i zadowala w tym samym czasie. Jest wyjątkowa.
- Zejdzie za chwilę Justin. - Poinformowała mnie miło Carol, zanim udała się ponownie do pralni.
Przytaknąłem głową, ściskając dłonie razem, kiedy czekałem na dole schodów na Blair. Spojrzałem na mój strój, wzruszyłem ramionami, tak jakby nie miało to znaczenia, ale moje ręce nadal się trzęsły. 'Dlaczego jestem taki zdenerwowny?' Owe słowa przebiegały przez moje myśli. Usłyszałem szuranie na szczycie schodów, które spowodowało, że spojrzałem do góry. Blair swoim wyglądem zapierała mi dech w piersiach, jak zwykle, w momencie, kiedy ją zobaczyłem uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Blair odwzajemniła go z całego serca, łagodził moje nerwy, ale powodował trzepotanie w brzuchu.
- Wyglądasz niesamowicie. - Powiedziałem, kiedy dotarła do podnóża schodów. Zarumieniła się i uśmiechnęła.
- Dziękuję. - Zachichotała. W odpowiedzi tylko się uśmiechnąłem i złapałem ją za rękę.
- Gdzie idziemy? - Zapytała.
- To niespodzianka. - Zaśmiałem się. Blair nienawidziła nie wiedzieć co się ma dziać, zawsze tak ma. Przytrzymałem dla niej drzwi od samochodu.
- Proszę powiedz mi. - Błagała, uśmiechając się.
Uśmiechnąłem się do niej i poszedłem na swoje miejsce, miejsce kierowcy.
- Justin, proszę!
- Nie, to niespodzianka.
- Proszę! - Błagała, obracając się na siedzeniu tak, by mogła patrzeć na mnie.
Obserwowałem ją kątem oka. Jest piękna, nawet, kiedy się dąsa. Chodzi mi o to, że nie jest taka jak inne dziewczyny, nie stara się wyglądać dobrze, ona po prostu tak wygląda. Oczywiście, nakłada makijaż i sukienki, ale nie musi.
- No dalej, powiedz mi, a potem będziesz mógł mnie zaskakiwać jak bardzo chcesz. - Odwróciłem się do niej na chwilę i spojrzałem na uśmiechniętą twarz. Cholera.
- Chcę ci pokazać miejsce, do którego zawsze idę, kiedy chcę uciec, kiedy chcę być sam, bez tych wszystkich dramatów, mediów i fanów.
- Więc.. to twoje sekretne miejsce? - Zapytała, najwyraźniej podekscytowana. Zaśmiałem się.
- Tak. - Odpowiedziałem, wciąż się uśmiechając, skupiając się na drodze.
Z punktu widzenia Blair:
Jazda z Justinem była wypełniona rozmowami i niesamowicie złym śpiewem, zwłaszcza, kiedy leciało 'Baby' i Justin starał się śpiewać tak wysokim głosem, jaki miał w tej piosence.
Minęło pół godziny, zanim Justin zatrzymał się na pustej drodze. Poza moimi drzwiami znajdował się las, a po stronie Justina było ogromne, trawiaste wzgórze.
- Zamierzasz mnie zabić? - Śmiałam się, unosząc brwi pytająco.
- Uh... tak.. - Mruknął, wzruszając ramionami i najwyraźnie wstrzymując śmiech.
- Zdajesz sobie sprawę, że mam żółty pas w karate, tak? - Zapytałam, powstrzymując się od śmiechu. Justin zaśmiał się głośno.
- Żółty pas? Blair, właśnie skłamałaś i chciałaś powiedzieć czarny pas. - Zaśmiał się. Wzruszyłam raminami.
- Wiesz kiedy kłamię. - Powiedziałam, śmiejąc się.
- Prawda. Tak czy inaczej, nie zamierzam cię zabić, dzisiaj. To jest moje sekretne miejsce. - Rozejrzałam się.
- Jesteśmy na drodze?
- Nie tutaj, chodź. - Wyskoczył z samochodu i podbiegł otworzyć moje drzwi, złapał mnie za rękę starając się pomóc mi wyjść. Spojrzałam na niego niepewnie, ale on tylko się uśmiechnął i poprowadził na drugą stronę jezdni, w kierunku wzgórza.
- Tam. - Wskazał na szczyt wzgórza.
- Justin, nie dam rady tam wejść. - Zaśmiałam się. Justin uśmiechnął się i pociągnął na bok, wskazując na ukryte schody.
- Zrobiłem je. - Stwierdził dumnie.
- Nie, nie zrobiłeś.
- Tak, cóż, wynająłem ludzi do zrobienia tego. - Przewróciłam na niego oczami. - Panie pierwsze. - Powiedział, uśmiechając się. Ruszyłam pierwsza.
- Nie patrz na mój tyłek. - Żądałam. Justin w odpowiedzi się zaśmiał.
- Spróbuję. - Byłam starsznie zmęczona, mimo, że nie dotarłam jeszcze na samą górę, co sprawiło, że zastanawiałam się nad moją kondycją fizyczną.
- Czekaj. - Powiedział.
- Co? - Zapytałam, łącząc brwi i odwracając się do niego.
- Odwróć się. - Zrobiłam jak powiedział i poczułam jak dłonie Justina przechodzą z moich ramion na oczy, zakładał mi opaskę.
- O Boże, co ty robisz?
- Nie chcę, żebyś zobaczyła cokolwiek zanim dotrzemy na szczyt. - Wyszeptał do mojego ucha, powodując, że po plecach przeszły mnie dreszcze.
Justin delikatnie przejechał dłońmi po moich ramionach, zanim owinął mnie wokół talii i zaczął prowadzić po schodach. Czułam jak się uśmiecha, kiedy zauważył, że na policzkach pojawiły mi się rumieńce.
- Okej, gotowa? - Zapytał cicho. Przytaknęłam. - Jesteś pewna?
- Zdjemij tą cholerną opaskę! - Zaśmiałam się.
Zrobił tak jak powiedziałam i ją zdjął. Westchnęłam, patrząc na piękny widok na Stratford.
- Podoba ci się? - Zapytał Justin. Odwróciłam głowę w jego stronę, z otwarymi ustami.
- Jest pięknie Justin. Jak znalazłeś to miejsce?
- Ja po prostu.. pewnego dnia chciałem po prostu gdzieś uciec i trafiłem tutaj. - Odpowiedział, uśmiechając się.
- To miejsce, jest.. niesamowite. - Odetchnęłam, odwracając się, by móc spojrzeć na widok.
- Chodź. - Mruknął, łapiąc mnie za rękę i odciągając od krajobrazu. Odwróciłam się i zauważyłam mały koc piknikowy i drewniany koszyk.
Poprowadził mnie na koc i wskazał, abym usiadła tak jak on. Czułam ciepło jego ciała, gdy siedział blisko mnie. Widok wciąż był widoczny z miejsca, w którym siedzieliśmy, więc wciąż wpatrywałam się w niego z podziwem.
- Nigdy nikogo tutaj nie przyprowadziłem. - Stwierdził Justin, zerkając na mnie. Odwróciłam wzrok od malowniczego widoku i spojrzałam na niego, uśmiechając się delikatnie.
- Dlaczego nie? - Zapytałam, łącząc brwi. Wzruszył ramionami.
- To jest.. mój mały sekret, moje miesce ucieczki od świata i tutaj jestem taki normalny.
- Normalni ludzie nie wchodzą na takie szczyty. - Powiedziałam, uśmiechając się figlarnie.
- Dlatego tutaj przyszedłem, ponieważ nikt by się tego nie spodziewał. Nikt nie wie o tym miejscu i nikt nie oczekuje, że Justin Bieber tutaj przyjdzie. Mogę tutaj uciec od wszystkich oczu mnie śledzących i robić co zechcę. - Przytaknęłam, rozumiejąc co mówi. Jego świat, jego życie, było szalone, nigdy nie był sam, i nigdy nie miał prywatności, której wszyscy pragną.
- Więc dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś? - Zapytałam. Justin uśmiechnął się do mnie.
- Ponieważ pewnego dnia, kiedy będę chciał być sam, przyjdę tutaj i chcę, żebyś wiedziała gdzie jestem. Będziesz jedyną osobą, która będzie mogła mnie znaleźć i będziesz jedyną osobą, którą będę chciał by mnie znalazła.
- Co jeśli to ja będę powodem tego, że będziesz chciał być sam, co jeśli nie będziesz chciał abym cię znalazła?
- Pójdę gdzieś indziej. - Wzruszył ramionami. - Znajdę inne miejsce, gdzie nikt mnie nie znajdzie. - Przytaknęłam głową.
- Co sprawiło, że tutaj przyszedłeś, po raz pierwszy? - Zapytałam. Justin zawahał się przez chwilę.
- Pamiętasz, kiedy wróciłem na święta? Nie widziałem cię prawie przez trzy lata i poszedłem się z tobą zobaczyć? - Zastanowiłam się przez chwilę, zanim przytaknęłam. - Przyszedłem zobaczyć ciebie, a Jason był z tobą. - Przerwał, starając się upewnić czy pamiętam. Przytaknęłam ponownie. - Byliście razem, a ja w tym czasie, spotykałem się z Seleną. Więc, przyszedłem do twojego domu chcąc cię zobaczyć, tęskniłem za tobą, tak bardzo. Ale ty.. byłaś z Jasonem i nie chciałaś mnie zobaczyć, tak czy inaczej nie obwiniam cię, ale to bolało. To był dzień, w którym powiedziałaś, że mnie nie potrzebujesz i nie chcesz mnie w swoim życiu, mimo, że miałem Selenę załamało mnie to, więc po prostu.. Musiałem uciec i jak powiedziałem, jakoś tutaj trafiłem.
- Justin, przepra.. - Zaczęłam, pamiętając idealnie tamten dzień. Tak bardzo jak załamały go tamte słowa, myślę, że mnie załamały bardziej.
- Nie. Nie przepraszaj, zasłużyłem na to. - Zapewnił, biorąc mnie za rękę i ściskając ją.
Spojrzałam na moją wolną dłoń, odwracając ją i patrząc na nadgarstek. Cięcia zagoiły się idealnie, pozostały tylko dwie drobne blizny. Tego dnia, kiedy Justin i Jason oboje odeszli, załamałam się. Nie mogłam oddychać, nie mogłam myśleć i nie mogłam czuć. Więc zrobiłam coś głupiego, coś drastycznego. Nie zamierzałam się zabić, chciałam po prostu coś poczuć i, w tym momencie, ból, który przeze mnie przechodził był lepszy niż złamane serce. Odepchnęłam Justina i bałam się, że nie będę go już obchodziła, że nie wróci.
- Nie, nie zasłużyłeś. Starałeś się to naprawić, a ja cię odepchnęłam. - Odpowiedziałam cicho. Justin delikatnie położył palec pod mój podbródek i sprawił, że patrzyłam na niego.
- Wróciłem. Zawsze będę wracał. - Uśmiechnął się, zanim objął mnie ramionami i przycisnął do klatki piersiowej.
- Czytasz mi w myślach? - Zapytałam.
- Chciałbym. - Zachichotał. - Dlaczego?
- Wydaje się, że zawsze wiesz co powiedzieć. - Mruknęłam, wdychając jego wodę kolońską.
- Jestem po prostu niesamowicie utalentowany. - Stwierdził. Uderzyłam go delikatnie w klatkę i odsunęłam się.
- Jesteś również bardzo skromny. - Odpowiedziałam sarkastycznie.
- Wiem. - Uśmiechnął się, kładąc się na kocu i krzyżując swoje muskularne ramiona, kładąc je za głowę. Przewróciłam oczami i zaśmiałam się cicho, zanim położyłam się obok niego. Jego ramiona automatycznie mine objęły, przyciagnął mnie bliżej do siebie. Moje oczy przejechały wolno po jego koszulce, zanim dotarły do twarzy. Justin patrzył na mnie z przepięknym uśmiechem. Jego głębokie, miodowe oczy lśniły, a ja czułam, że w nich tonę.
- To miłe uczucie. - Przyznałam, przerywając ciszę.
- Co za uczucie? - Zapytał.
- Bycie tutaj, sama, z tobą. Tęskniłam za tym.
- Ja też. - Zgodził się Justin. Jego uśmiech momentalnie znikł.
- Co się dzieje? - Zapytałam, marszcząc brwi. Justin wzruszył ramionami.
- Nic, Ja.. - Zawahał się. - Zastanawiałem się.. Jeśli mogłabyś mieć jedną super moc, co to by było? - Spojrzałam na niego zaskoczona, było oczywistym, że nie zamierzał o to pytać, ale chciał zmienić temat.
- Uh... Myślę, że chciałabym mieć niesamowitą pamięć.. fotograficzną czy coś. - Wzruszyłam ramionami. Prychnął.
- Nuuuuda. - Zażartował.
- Oh, naprawdę?
- Tak. - Zaśmiał się.
- A ty?
- Chciałbym czytać w myślach.. lub być niewidzialnym, ale dzisiaj chciałbym czytać w myślach.
- Dlaczego? - Zaśmiałam się.
- Ponieważ chcę wiedzieć, co myślisz, kiedy robię to. - Wyszeptał, pochylając się wolno i umieszczając swoje miękkie usta na moich.
Przyłapałam się na uśmiechaniu się do samej siebie, dając szansę Justinowi na pogłębienie pocałunku. Motyle obudziły się w moim brzuchu, puls przyśpieszył, a dreszcze biegały po plecach. Wow, było jedynym słowem, które przechodziło przez moje myśli.
Odsunęliśmy się od siebie, oboje uśmiechając się. Czułam się szczęśliwa, beztroska, tak jak zawsze, kiedy całowałam się z Justinem.
- Co jeszcze? - Zapytałam, odnosząc się do tego, że chciałby czytać w myślach.
- Chcę wiedzieć co myślisz, kiedy mówię, że cię kocham, ponieważ cię kocham, Blair.
- To nasza pierwsza randka. - Zaśmiałam się. - Ale też cię kocham. - Justin rozpromienił się, kiedy powiedziałam te słowa. Przyciągnął mnie bliżej siebie i wyszeptał do ucha.
- Chcę wiedzieć, co myślisz, kiedy pytam się ciebie, oficjalnie, czy będziesz moja. - Jego ciepły oddech pobiegł wzdłuż mojej szyi, powodując, że drżałam.
Jego słowa sprawiły, że moje serce przyśpieszyło. Czekałam, by usłyszeć te słowa, od kiedy miałam pięć lat, marzyłam, aby je usłyszeć, nawet modliłam się o to, ale teraz, kiedy w końcu Justin je powiedział, byłam przerażona.
Nie mogłam nic na to poradzić. Bycie zostawianą przez wszystkich spowodowało, że się bałam. Otworzyłam usta, by odpowiedzieć, cokolwiek, ale nie mogłam.
Nie wiem.
___________________________________
WCHODŹCIE :)
faaajne . :D ; *
OdpowiedzUsuńŚwietne.! Czekam na kolejny. :))
OdpowiedzUsuńżeby blair niczego nie zepsuła :O ale słodki rozdział ;') @Beebssy
OdpowiedzUsuńco? co? co? cooooo??? *-* błagam niech ona się zgodzi bo jak nie to będzie drama :((( @beadlesbabyyy
OdpowiedzUsuńniech Ona się zgodzi no! <3
OdpowiedzUsuń@saaalvame
O JEJKU, ALE TEN ROZDZIAŁ BYŁ SZŁIT, AŻ BARK SŁÓW ♥
OdpowiedzUsuńBRAK * -.-
UsuńCudowny nsuakshskajaklaaks.
OdpowiedzUsuń