środa, 19 czerwca 2013

31. Pewnego dnia

 Z punktu widzenia Blair:
Pozbieranie własnych myśli zabrało mi, a bynajmniej tak mi się wydawało, kilka godzin. Nawet i wtedy nie byłam pewna co robić. Moją pierwsza myślą było znalezienie Justina, powiedzenie mu raz jeszcze, że przepraszam, ale w tym momencie zdecydowałam, by tego nie robić, przypominając sobie, że powiedział mi, abym zostawiła go w spokoju. Jeśli potrzebuje czasu, by wszystko przemyśleć to powinnam mu go dać.
- Blair? - Usłyszałam czyjś głos. Odwróciłam się powoli.
- Oh.. Hej, Pattie. - Mruknęłam, szybko wycierając łzy, które spływały po moich policzkach.
- Co się dzieje kochanie? - Zapytała troskliwie, marszcząc brwi w niepokoju. Wahałam się przez chwilę, czy powiedzieć jej prawdę.
- Justin i ja pokłóciliśmy się. - Przyznałam. Wiedziałam, że Pattie, tak jak Justin, wie, kiedy kłamię. Nic nie odpowiedziała,   tylko podeszła do mnie i przytuliła.
- Chcesz o tym porozmawiać? - Potrząsnęłam głową, nie mogąc mówić przez guz rozmiarów golfowej piłki w gardle. Dlaczego, gdy zawsze ktoś się o mnie troszczy nie robię nic innego tylko płaczę? Za każdym razem, gdy oferują mi wsparcie to boli. - Gdzie on poszedł? - Zapytała Pattie.
- Nie wiem.. - Szlochałam.
- Shh.. - Uspokajała, jeżdżąc swoją dłonią po moich pleach. - Jest dobrze.
- Nie, nie jest, Pattie. Popełniłam błąd i chcę z nim porozmawiać.
- W takim razie znajdźmy go. - Potrząsnęłam stanowczo głową.
- Powiedział, że nie chce mnie widzieć. 
- Kocha cię, chce cię widzieć. - Wtrąciła.
- Powiedział, że chce być sam. - Kontynowałam. Pattie westchnęła, odsuwając się, ale wciąż trzymając swoje dłonie na moich ramionach.
- Blair, znam mojego syna, chce zobaczyć, czy zależy ci na nim wystarczająco byś go znalazła. Jeśli chce żebyś go znalazła to będzie w takim miejscu, gdzie ci się to uda. Jeśli nie, będzie gdzieś gdzie nikt go nie znajdzie.
- Robi tak często? - Zapytałam.
- Co? Znika? - Zapytała Pattie z chichotem. - Nie,tylko kiedy jest smutny lub zły. Kiedy podróżowaliśmy zawsze znajdował jakieś miejsce, które nikt inny nie znał i kiedy coś się stawało, wracanie do domu lub na trasę, udawał się tam. Pewnego dnia powiedział mi, gdzie poszedł i od tamtej pory, kiedy działo się coś złego, nawet jeśli się kłóciliśmy, udawaliśmy się tam razem i rozmawialiśmy.
- Więc myślisz, że powinnam go poszukać? - Zapytałam. Pattie przytaknęła.
- Masz jakieś pomysły gdzie mógł pójść? - Zapytała. Przygryzłam wargę, zastanawiając się na chwilę. Jeżeli chciał być sam jest jedno miejsce, gdzie poszedłby. 
- Tak, tak myślę. - Odpowiedzialam, patrząc w matczyne, niebieskie oczy Pattie.
. . .
- Tutaj? - Zapytała Pattie, marszcząc brwi, kiedy wyjrzała zza szyby. Przytaknęłam głową.
- Tak. - Byłam przekonana, że Justin przyszedł tutaj, na jego górę, jeśli nie byłoyby go tutaj oznaczało by, że naprawdę nie chciał być znaleziony, miałam nadzieję, że tak nie będzie. 
- Chcesz żebym poczekała czy.. - Przerwała, patrząc na mnie zmartwiona. Potrząsnęłam głową.
- Nie, dziękuję, jeśli tutaj będzie damy sobie radę. - Odpowiedziałam. Ta kłótnia była zdecydowanie z mojej winy i byłam zdeterminowana wszystko naprawić.
- Powodzenia kochanie.
- Dziękuję, Pattie, za przywiezienie mnie tutaj i przekonanie do przyjechania. - Uśmiechnęła się.
- Chcę po prostu widzieć was szczęśliwych. I czekałam na to bardzo długo. - Niezgrabnie pochyliłam się na siedzeniu i przytuliłam Pattie. 
- Kocham cię, Mamo Mallette. - Zaśmiała się.
- Też cię kocham kochanie. Teraz go zdobądź! - Machnęła ręką zachęcająco. Usmiechnęłam się do niej raz jeszcze, zanim wyszłam z samochodu.  
Kiedy Pattie szybko zniknęła z pola widzenia, przeszłam przez drogę. Gips na mojej nodze nie był wcale przeszkodą, a teraz miałam okazję poćwiczyć w nim chodzenie. Jednak, gdy dotarłam do ukrytych schodów okazało się, że nie będzie z tym żadnego problemu, ponieważ tam, na trzeciej schodzie, był Justin. Głowę miał umieszczoną w dłoniach, a jego ramiona opadały ciężko. 
- Justin? - Powiedziałam. W odpowiedzi podniósł głowę.  Nasze oczy spotkały się natychmiastowo, jego były opuchnięte i całe czerwone, dokładnie tak jak moje. Justin tylko wyszeptał moje imię.
Po tym oboje staliśmy w milczeniu, listopadowe powietrze stawało się coraz chłodniejsze. Poszłam w stronę Justina i usiadłam na stopniu pod nim, nie byłam w stanie wspiąć się wyżej. 
- Zimno ci? - Zapytał, a jego głos wywołał dreszcz na moich plecach.
- Będzie dobrze. - Odpowiedziałam, wkładając dłonie do kieszeń mojego płaszcza. Justin westchnął.
- Jesteś taka uparta.
- Nie jestem. - Wymamrotałam. Odwróciłam głowę i pozwoliłam by moje oczy przejechały po zasmuconej twarzy Justain. 
- Coś zawsze staje na drodze, no nie? - Zapytałam. Pytanie było retoryczne, a prawdę mówiąc, nie wiedziałam co to oznacza. Chcialam, aby coś dobrego przydarzyło mi się w życiu, żeby po tym nie było już źle. Chciałam aby coś świetnego się stało i nie musiało się to kończyć tak szybko jak się zaczęło.
Justin spojrzał na mnie swoimi pełnymi żalu oczami, że prawie złamał mi raz jeszcze serce.
- Mogę cię o coś zapytać, Blair? - Zanim zdałam sobie sprawę co robię, moja głowa kiwała z góry na dół.
- Przed tym wszystkim.. tym całym nieporozumieniem. - Przerwał, patrząc prosto w moje oczy. - Byłaś naprawdę ze mną szczęśliwa? - Bez namysłu przytaknęłam głową.
- Tak. - Odpowiedziałam szczerze. Na ustach Justina pojawił się mały uśmiech.
- Kochasz mnie? - Zapytał, marszcząc brwi.
- Justin, kocham cię bardziej niż cokolwiek, wiesz to. - Odpowiedziałam, mimo, że byłam zdezorientowana, że o to pyta.
- W takim razie chodź tutaj. - Wyszeptał, wskazując bym usiadła obok niego. Potrząsnęłam głową.
- Nie mogę.. - Odpowiedziałam. - Moja noga. - Szybko dodałam, zauważając smutek w brązowych oczach Justina.
- Oh.. - Zaśmiał się, odchrząknął głośno, kiedy zszedł kilka kroków na dół, by usiąść obok mnie. Niemal intuicyjnie objął mnie swoimi umięśnionymi ramionami, przysuwając do swojego ciała tak, że mogła czuć jego ciepło. - Pamiętasz dzień w którym dowiedział się o Liamie? - Zaytał, pochylając się i umieszczając swoje ciepłe usta na moim czole.
- Tak.. - Pamiętam ten dzień, tak jakby to było wczoraj, zgaduję, że wtedy zaczęło się to wszystko, nie było więcej kłamstw pomiędzy Justinem a mną.
- Mogę ci powiedzieć co pomyślałem, kiedy się dowiedziałem? - Zapytał. Skinęłam głową, zaintrygowana.
- Cóż, po tym jak skończyłem wariować. - Zażartował. - Przypomniałem sobie, kiedy byliśmy mali. - Przerwał, a na jego twarzy pojawił się idealny uśmiech. - Bawiliśmy się w chowanego ze wszystkimi i ty szukałaś. - Wspominał. - Szybko mnie znalazłaś i siedzieliśmy tak jak teraz za kamiennym ogrodzeniem w starym ogrodzie, pamiętasz? - Przygryzłam wargę i pokręciłam głową. Justin i ja zawsze graliśmy w chowanego i kamienny mur był naszą kryjówką. 
- Wszyscy dokuczali nam o ślubie, więc postanowiliśmy, aby czekali w ukryciach. - Powiedział. Pamiętałam, ale chciałam usłyszeć tą historię z punktu widzenia Justina. - Powiedziałaś mi, że chciałaś kiedyś za mnie wyjść, i nie chciałaś mieć z kimś innym dzieci. - Kontynuował, uśmiechając się. Zarumieniłam się, pamiętając dokładnie co powiedziałam.
- Nie chcę mieć dzieci chyba, że z tobą i wiem, że kiedyś za ciebie wyjdę. - Byłam naiwna, ale wtedy, byłam zakochana. - Pamiętam. - Przyznałam nieśmiało. Justin przytaknął.
- Wiedziałem, że będziesz.
- Jak pamiętasz to wszystko? - Zapytałam.
- Złożyliśmy obietnicę tamtego dnia. - Kontynuował, udając, że nic nie powiedział. - I przez te wszystkie lata nie zapomniałem o niej. Nawet jeśli starałem się ciebie znienawidzić, nie zapomniałem. Kiedy byłem z Seleną i kiedy byłaś... z nim. Nie zapomniałem.
- Dlaczego? - Uśmiechnął się.
- Ponieważ ta obietnica była dla mnie prawidziwa, i planowałem trzymać się jej.
- Co jeśli pewnego dnia nie będziesz już mnie chciał. - Wzruszył ramionami.
- To się nie stanie.
- Skąd wiesz? - Zapytałam. Justin spojrzał w moje oczy.
- Ponieważ, chciałem ciebie przez prawie trzynaście lat i nie wyobrażam sobie, że to uczucie kiedykolwiek odejdzie.
- Nic nie jest trwałe. - Przypomniałam mu.
- Blair. - Zaśmiał się. - Staram się powiedzieć ci, że pewnego dnia chcę się z tobą ożenić! - Zawołał, trącając mnie lekko. Zarumieniłam się, chichocząc jak mała dziewczynka.
- Dlaczego ja? 
- Ponieważ kłóciliśmy się przez mniej niż dwie godziny temu, a czuję się jakby tego w ogóle nie było. Ponieważ sprawiasz, że jestem szczęśliwy, nawet jeśli wszystko inne jest złe, ponieważ spraiważ, że zapominam o oczekiwaniach jakie ludzie mają wobec mnie i, właściwie, sprawiasz, że czasami zapominam nawet to, że jestem sławny. Sprawiasz, że jestem taki szczęśliwy nawet bez próbowania. Nie kocham cię tylko dlatego, że jesteś sobą, i jesteś idealna, kocham cię przez to kim jestem, kiedy jestem z tobą.. i kocham to, kiedy na ciebie patrzę, zatracam się. Kiedy się gubię ty mnie odnajdujesz i chcę ciągle być zagubiony. 
- Dlatego tutaj przyszedłeś? Żebym mogła cię znaleźć? - Przytaknął.
- Chciałem się dowiedzieć czy myślisz, że jestem warty szukania. - Uśmiechnęłam się.
- Jesteś. - Odpowiedziałam.
- W takim razie pocałujesz mnie? - Zapytał niewinnie, wydymając wargi. Zaśmiałam się, umieszczając swoje usta na jego kilkanaście razy. 
- Chcę właściwego pocałunku. - Jęknął.
- Jeśli pomożesz mi wydostać się z tego zimna, pocałuję cię tak bardzo jak.. - Zanim mogłam dokończyć, Justin wstał, podniósł mnie i zaczął szybko prowadzić w kierunku jego samochodu.
- Ktoś jest chętny. - Zachichotałam.
- Twoje usta, moja największa słabość. - Zaśpiewał, mrugając do mnie. Zaśmiałam się głośno.
- Po prostu zabierz mnie do domu żebym mogła cię całować! - Zawołałam. 

10 komentarzy:

  1. Detka_BieberPl20 czerwca 2013 02:05

    uhuhuhu już wiem co się będzie działo super super czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. oni są tak cholernie słodcy ;') @awsomegodmez

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twoje tłumaczenie jesteś niesamowita ;) @shanny_one_time

    OdpowiedzUsuń
  4. awww *_____* cudny był ten rozdział. widać, że Blair i Justin naprawdę się kochają <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń