sobota, 29 czerwca 2013

37. Znowu

Z punktu widzenia Blair:
Przyłapałam samą siebie sprawdzającą telefon ponownie po raz setny raz w ostatniej godzinie. Prawdę mówiąc, podświadomnie mnóstwo razy zerkałam na ekran  telefonu przez ostatnie trzy dni i ani razu nie dostałam połączenia lub wiadomości od Justina. Czułam się znowu jak cztery lata temu; Dzwoniłam i modliłam się o odpowiedź, odpowiedź, której nigdy nie dostałam.
- Prawdopodobnie jest w samolocie, Blair. - Westchnął Ryan, trącając mnie lekko w żebra. Jęknęłam i schowałam telefon do kieszeni.
- Nie był przecież w samolocie przez trzy dni, Ry. - Powiedziałam. - Miałeś od niego jakieś wieści? - Zapytałam. Ryan po prostu wzruszył ramionami.
- Pisałem z nim, ale krótko. Wiesz, zawsze jest zajęty, kiedy wyjeżdża.
- Tak, zbyt zajęty, by wysłać jednego smsa, racja? - Westchnęłam zazdrośnie.
Ryan westchnął, przerzucając niedbale rekę wokół mojego ramienia. Nasza dwójka zdecydowała spędzić wspólnie czas, tak jak za starych czasów, chociaż tym razem temat Justin nie był kompletnie poza zasięgiem, kiedy doszło do rozmowy.
- On naprawdę cię kocha, i mogę ci to powiedzieć, bo rzadko kiedy nie mówi o tobie. Ostatni raz, kiedy zachowywał się tak z dziewczyną był z.. - Przerwał, chrząkając i przygryzając wargę.
- Był z…? - Kontynuowałam, zachęcając do dokończenia zdania. Spojrzał gorzko w moim kierunku.
- Myślę.. Chodzi mi o to.. - Odchrząknął raz jeszcze, kiedy ja czekałam zniecierpliwiona. - Cóż, z Seleną. - Wymamrotał, niemal bezgłośnie.
- Racja. - Odetchnęłam, odwracając wzrok od Ryana, zanim mógłby wyczytać jakieś emocje z moich oczu. Miałam nadzieję, że Ryan powie coś takiego, 'Justin zawsze był taki względem ciebie.' W rzeczywistości, prawie zapomniałam o Selenie Gomez, o tym, że była częścią jego życia.
- Słuchaj. - Wyrwał mnie z zamyślenia. - Czemu nie zadzwonisz do Pattie? Jestem pewien, że jeśli wylądowali, to powie ci co się dzieje. - Przytaknęłam i wyjęłam telefon z kieszeni, szybko go odblokowywując i wybierając numer Pattie. Po dwóch sygnałach jej znajomy głos przebiegł przez słuchawkę.
Pattie: Halo? 
Blair: Hej Pattie, to ja.
Pattie: Blair! Jak się masz?
Blair: Mam się... świetnie! Zastanawiałam się tylko czy już wylądowaliście?
Pattie: Tak, kilka godzin temu, szukasz Justina?
Blair: Tak, śpi? 
Pattie: Nie kochanie, powiedział, że idzie się z tobą zobaczyć. Jestem pewna, że będzie tam za kilka minut. 
Blair: Dziękuję Pattie, cieszę się, że wylądowaliście bezpiecznie.
Pattie: Do zobaczenia później piękna, lepiej żeby między tobą, a Justinem było wszystko w porządku.
Blair: Będzie. Pa! 
Justin jest w drodze. - Powiedziałam Ryanowi.
- Powinienem wyjść? - Zapytał. Wzruszyłam ramionami.
- Nie, jestem pewna, że ucieszy się jak cię zobaczy.
- Wyjdę. - Powiedział. - Będzie tutaj dużo seksu i naprawdę nie chcę być tego świadkiem.
- N'aww. - Żachnęłam się złośliwie. Ryan potrząsnął głową, śmiejąc się.
- Jesteś taka wkurzająca. Później zobaczę ciebie i twojego kochana.
- Pa Ryan! - Zaśmiałam się, przytulając go szybko, zanim wyszedł z pokoju.
- Używaj zabezpieczenia! - Krzyknął Ryan.
Przewróciłam oczami, kładąc się na łóżko, z wielkim uśmiechem na ustach. Usłyszałam echo zamykanych drzwi na dole, a następnie tylko czekałam, leżąc bez ruchu na łóżku, czekając, aż przez dom przebiegnie odgłos pukania do drzwi czy też dzwonek.
Niestety, minęły godziny, zanim taki dźwięk się pojawił i w tym czasie czułam się zawiedziona. Dzwonek zadzwonił, przed tym zanim usłyszałam otwierane drzwi wejściowe.
- Blair? - Zawołał głos Justina, roznoszący się po całym domu.
- U góry. - Zawołałam, nie zadając sobie trudu, by wstać z łóżka. Usłyszałam kroki idące po schodach i zbliżające się do mojego pokoju.
- Hej piękna. - Przywitał się Justin, stojąc w drzwiach wejściowych mojej sypialni.
- Hej. - Odpowiedziałam uprzejmnie, patrząc na ekran komputera, który pokazywał pusty dokument tekstowy.  Planowałam zacząć esej na angielski, który jest na jutro, ale oczywiście, nie miałam nic.
- Wszystko dobrze, kochanie? - Zapytał zaniepokojony.
- Czemu nie zadzwoniłeś? - Zapytałam, nie było sensu owijać tego w bawełnę. Wzruszył ramionami.
- Byłem naprawdę zajęty tym wszystkim, o tej porze zawsze wracałem do hotelu i było późno.
- Dlaczego powiedziałeś twojej mamie, że będziesz tutaj, kiedy nawet nie powiedziałeś mi, że wróciłeś? - Justin zmarszczył brwi, kiedy się cofnął.
- O co chodzi z tymi pytaniami? - Zapytał zirytowany. - Poszedłem wokoło, jestem tutaj teraz.
- Co się z tobą dzieje, Justin?
- Nic! - Krzyknął, jego ton zaczynał robić się agresywny. - Wróciłem rano i miałem kilka rzeczy do zrobienia. Nie rozumiem dlaczego robisz z tego taką wielką sprawę.
- Nie robię z tego wielkiej sprawy.
- Tak, robisz. Jeśli nie chcesz mnie tutaj, to pójdę. - Powiedział.
- Nie rozumiesz tego, Justin? - Krzyknęłam, wstając z łóżka i podchodząc do niego. - Chcę cię w pobliżu, to dlatego jestem zła! - Justin stał nieruchomo, jego twarz była bez wyrazu, kiedy patrzył na mnie. - Chcę ciebie w pobliżu przez cały czas. - Przyznała. - I  potem wyjechałeś i staram się zrozumieć, bo wiem, że kochasz to co robisz, ale nie było cię przez trzy dni, a ja nie dostałam ani jednego smsa. Dzwoniłam do ciebie setki razy i wysyłałam miliony smsów, ale ty nawet nie raczyłeś odpisać na jeden. Nagle znowu czuję się jak cztery lata temu!
- O to chodzi, Blair. - Powiedział cicho Justin. - Czekasz, aż odejdę, czekasz, aż to zrobię, bez względu na to ile razy mówiłem ci, że tego nie zrobię. Nie wiem jak długo będę w stanie powtarzać to sobie, zanim się poddam. - Potrząsnęłam głową, spoglądając na stopy, kiedy moje serce pękało w klatce piersiowej. - Jesteś taka niepewna co do nas i.. ja po prostu.. Nie wiem co powiedzieć, bo mówisz mi, że mi ufasz, a najwidoczniej to nie jest prawdą.
- Ufam. - Zaprotestowałam. Potrząsnął głową.
- Jesteśmy razem od ośmiu miesięcy, Blair, i znamy siebie od trzynastu lat, ale ty wciąż mi nie ufasz. - Przerwał.  - Jest tak trudno. - Dodał, prawie do siebie samego. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy.
- Jeśli jest tak trudno, to może nie powinieneś więcej próbować. - Wyszeptałam, z widocznym smutkiem w każdym słowie. Justin wyglądał, jakby miał zamiar protestować, więc ja kontynuowałam, zanim miałby na to szansę. - Nie będzie łatwiej, w rzeczywistości, będzie trudniej.
- Co masz na myśli? - Zapytał.
- To, że idę wkrótce do collegu, a ty po jutrze będziesz pracował w pełnym wymiarze godzin nad albumem, a potem nad trasą. - Zmarszczył brwi.
- Właśnie o tym rozmawialiśmy, Blair. Będę przylatywał do Stratford jak tylko będzie to możliwe, i ty będziesz mogła latać do mnie. - Westchnęłam ciężko.
- Po pierwsze, nie idę do collegu w Stratford. W dzień, w którym wyjechałeś dostałam list od szkoły artystycznej i projektowej w Kalifornii, i przyjęłam. Próbowałam ci powiedzieć, ale..
- Nie odpowiedziałem. - Dokończył.
- Tak. - Odpowiedziałam, patrząc na stopy.
- Cóż, Kalifornia jest idealna, odwiedzam ją cały czas. - Powiedział optymistycznie. Gniew w jego głosie całkowicie zniknął i teraz wszystko co mogłam usłyszeć to desperacja. Błagający ton w jego głosie udowodnił mi, że oboje nie wiemy dokąd zmierza ta rozmowa, lecz wiemy jak się zakończy.
- Masz rację. - Wyszeptałam. Mój głos był prawie niesłyszalny, mimo otaczającej nas ciszy. - To robi się zbyt trudne..
- Blair.. - Zaczął Justin. Potrząsnęłam głową, zamykając mocno oczy, tak jakby pomogłoby to zatrzymać ból w moim sercu.
- Może kiedyś w przyszłości, po collegu, może nam się udać, ale jesteśmy tacy młodzi, Justin. Będziesz robił niesamowite rzeczy i będziesz jeszcze większą gwiazdą, niż jesteś już teraz, jeśli to możliwe, a ja będę studiować cały czas. Po prostu nie sądzę, że to się uda. - Twarz Justina została pozbawiona emocji, była kamienista.
- O czym ty mówisz? - Zapytał. W jego oczach było widać smutek, który widziałam tylko kilka razy.
- Kiedyś możemy znowu spróbować. - Szepnęłam. Czułam jak moje gardło się zaciska, wzięłam głęboki oddech. Mimo moich starań, łzy zaczęły wypływać z moich oczu.
Justin przygryzł swoją dolną warge i odwrócił się ode mnie twarzą do rogu pokoju.
- Nie mogę wiecznie czekać, Blair. -  Wymamrotał, odwracając się do mnie ze szklanymi oczmai.
Z tymi prostymi słowami czułam jak moje serce się roztrzaskuje. Poddał się, nawet nie walczył.
- Nie oczekiwałam, że będziesz czekać wieczność, chcę z tobą być.
- Tak, pewnego dnia, racja? - Odpowiedział sucho.
Złączyłam brwi na szorstki ton Justina.
- Dlaczego taki jesteś? -  Zapytałam, nie starając się ukryć bólu w moim głosie.
- Czego oczekiwałaś? Nie wiem jaki powinien być z tym wszystkim, Blair. Mówisz mi, że chcesz to zakończyć, nas.
- Mówię pewnego dnia. - Odpowiedziałam, mój głos był piskliwy i słaby.
 Justin spojrzał na dół, na swoje stopy, pozwalając by kilka łez spadło z jego oczy, zanim szybko je wytarł.

10 komentarzy:

  1. Jezu... nie mogę opanować łez... Oni nie mogą się rozstać! ;< no, kurczę! Oni mają być razem, mają to wszystko przetrwać! ;<

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  2. Boziu ;c oni musza byc razem ... kurde zawsze sie wszystko jebie ;c

    OdpowiedzUsuń
  3. oni mają być razem, no. :(
    już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  4. o mój boże.. tylko nie to. :( oni muszą być razem. :( @beadlesbabyyy

    OdpowiedzUsuń
  5. Z nimi jest coraz gorzej .. :c

    OdpowiedzUsuń
  6. Oni nie mogą się poddać.! Muszą być razem. ;(

    OdpowiedzUsuń
  7. Oni nie mogą sie rozstać !!

    OdpowiedzUsuń
  8. aww nie moga no! plzz daj nekst

    OdpowiedzUsuń
  9. O nieee ! Oni musza sie pogodzic. ! Tak nie moze byc. On ma zostac, nie obchodzi mnie jego trasa koncertowa itp. P.S dzieki ze tak szybko ;)

    OdpowiedzUsuń