Nie wiem jak długo siedziałam w skate parku, ale wkrótce na niebie pojawił się księżyc, a otoczenie pociemniało. Chłodne powietrze przeszło po mojej skórze i zaczęłam się trząść. Jednak dopiero, gdy usłyszałam kroki dochodzące zza mnie postanowiłam wstać z ziemi.
Odwróciłam głowę w kierunku dobiegającego odgłosu, a moje serce zakołatało. I choć wiedziałam, że nie byłam w żadnym niebezpieczeństwie, serce choć trochę nie zwolniło, gdy ujrzałam stojącego Justina z dłońmi wsuniętymi głęboko do kieszeni i lekkim uśmiechem na różowych ustach.
- Hej. - Powiedział cicho. Nawet gdy szeptał miał ochrypły głos, przez co sprawił, że mimowolny dreszcz przeszedł przez moje ciało.
- Hej. -Odpowiedziałam nieśmiało, obejmując swoje ciało ramionami.
- Kate do mnie zadzwoniła. Powiedziała, że nie wróciłaś do domu i się martwiła.
- Więc, martwiła się o mnie, a nie przyszła zobaczyć czy nic mi nie jest? - Uśmiechnęłam się. Wiedziałam już co Kate stara się zrobić i rozbawiło mnie to, że myślała, że to coś zadziała.
- Znasz ją i Ryana. Nie mogę ich od siebie rozdzielić. - Powiedział, siadając obok mnie na krawędzi. - W każdym razie, powiedziała mi, żebym zapytał czy nic ci nie jest i zasugerowała gdzie możesz być. - Powiedział, oczywiście śmiejąc się z tej sytuacji. Justin przysunął się bliżej, zostawiając mniejszą przestrzeń między nami.
- Jest taka dowcipna. - Stwierdziłam sarkastycznie. Justin zaśmiał się i rozglądał po skate parku. Nasza dwójka przez chwilę siedziała w ciszy. Był to rodzaj ciszy, który był potrzebny, był to rodzaj ciszy, której nigdy nie doświadczyliśmy wspólnie.
- Widziałem twój sklep odzieżowy wczoraj. Cieszę się, że w końcu to zrobiłaś. - Powiedział. Odwróciłam się do Justina, moje oczy śledziły profil jego twarzy, zauważając jak na jego ustach pojawia się uśmiech.
- Ja też. - Przytaknęłam głową. - Naprawdę to kocham i otwieram jeszcze dwa sklepy za kilka tygodniu. - Justin odwrócił się do mnie twarzą z wielkim uśmiechem na ustach.
- To niesamowite, Blair.
- Tak. - Uśmiechnęłam się. - Otwieram jeden w Toronto, a kolejny w Kalifornii, blisko tam, gdzie byłam na studiach.
- Wiedziałem, że wszystkich przyćmisz. - Stwierdził. - Wiedziałem, że zajdziesz daleko. - Odwróciłam na chwilę od niego wzrok, zanim odwróciłam się do niego twarzą.
- Poznałam dzisiaj Jayde. - Powiedziałam. Westchnął. - Wydaje się być świetna, Justin. - Kontynuowałam z łamiącym się sercem.
Zmarszczył swoje ciemne brwi i studiował uważnie moje oczy.
- Jak długo jesteście razem? - Zapytałam. Tak na prawdę nie chciałam tego wiedzieć.. Nie ważne, jak długo są razem, wiedziałam, że mnie to zaboli. Justin natychmiastowo zmienił wyraz twarzy.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś? - Przerwał, ignorując moje poprzednie pytanie. - Zadzwoniłem do ciebie po roku, a ty nigdy nie oddzwoniłaś. - Przygryzłam wargę tak mocno, że poczułam krew na języku.
- Justin, wiedziałam, że między nami wszystko zostało zakończone. Wiedziałam, że nie dano nam było być razem. - Spojrzał na mnie, a ja od razu zapragnęłam cofnąć wypowiedziane słowa. Miał smutne oczy, w których zdawały się pływać emocje, których nie potrafiłam rozpoznać.
- Muszę iść do domu. - Powiedziałam.
- Justin.. - Nie wiedziałam co powiedzieć, a nawet nie miałam szansy, gdyż Justin szybko wstał i po chwili jego miejsce zostało zajęte przez chłodne powietrze.
Z punktu widzenia Justina:
Nie napisałem nic od ponad dwunastu miesięcy, a gdy tylko oddaliłem się od skate parku rozpaczliwie szukałem czegoś do pisania. Udało mi się znaleźć zwiniętą kartkę, leżącą na tylnym siedzeniu samochodu. Była ona pognieciona i lekko tłusta, lecz nie przeszkadzało mi to. Natychmiastowo moje pióro znalazło się na papierze i zaczęło pisać tak, jakbym nigdy nie przestał tego robić.
Kątem oka zauważyłem, jak ekran telefonu się rozjaśnia, mogłem też usłyszeć lekkie wibracje, wskazujące na to, że ktoś do mnie dzwoni, lecz to wszystko wydawało się tak odległe. Nie obchodziło mnie to kto dzwonił.
Nie pisałem nic od ponad dwunastu miesięcy, a nagle poczułem się tak dobrze i nie mogłem zrozumieć dlaczego. Po jednej szczerej rozmowie z Blair siedziałem w samochodzie na opustoszałej ulicy Stratford, pisząc tekst, który coś znaczył. Tekst, który mówił wszystko to, czego nie mogłem zaakceptować, lub uwierzyć.
. . .
Kiedy w końcu przyjechałem do domu światła były zgaszone, jednakże wiedziałem, że Jayde nie będzie spała. Wiedziałem, że będzie zaniepokojona, a kiedy zmartwienie odejdzie będzie zła. Zła za to, że nie zadzwoniłem i zła za to, że odkąd przyjechaliśmy do Stratford rzadko spędzałem z nią czas.Gdy otworzyłem drzwi domu natychmiastowo uderzył mnie intensywny zapach kwiecistej perfumy mojej dziewczyny. Minęły zaledwie trzy sekundy, kiedy ta stała tuż przede mną ze skrzyżowanymi ramionami na piersi. Jej oczy płonęły wściekłością.
- Jesteś idiotą. - Warknęła. - Nie wesz jak się martwiłam. Gdzie do cholery byłeś?
- Przepraszam kochanie. Poszedłem zobaczyć się z Ryanem i straciliśmy poczucie czasu. - Nie byłem pewien dlaczego kłamałem, ale takie słowa same z siebie wyszły. Jayde westchnęła, wpatrując się we mnie.
- Przepraszam, że nazwałam cię idiotą. - Uśmiechnęła się nieśmiało. - Po prostu od kiedy tutaj przyjechaliśmy rzadko kiedy cię widzę i poznałam dzisiaj twoją byłą i to jest po prostu.. - Przerwała, ssając wargę. - To jest dla mnie takie dziwne.
- Wiem. Przykro mi. - Potrząsnęła głową.
- Nie musi ci być przykro. Chodźmy po prostu do łóżka, okej? Jestem wyczerpana.
- Dołączę do ciebie za minutę. Muszę coś zjeść. - Uśmiechnąłem się, klepiąc swój brzuch.
Jayde tylko przytaknęła głową i mnie pocałowała, zanim udała się na górę. Dopiero gdy usłyszałem odgłos zamykanych drzwi wyciągnąłem z kieszeni kartkę, którą umieściłem pod stertą książek oferowanych mi dwa dni temu przez mamę. Nie planuję upublicznić tej piosenki, gdyż jest zbyt osobista, zbyt prawdziwa i sprawiłaby, że ludzie zadawaliby zbyt wiele pytań, gdyby ją usłyszeli.
Bo, choć to nie było fer, brakowało mi Blair. Brakowało mi jej bardziej niż mógłbym kiedykolwiek przyznać. Brakowało mi tego, że gdy przechodziłem przez próg drzwi wiedziałem, że ona tam jest. Brakowało mi tego, gdy chowała twarz w mojej szyi podczas snu. Tęskniłem za sposobem, w który na mnie patrzyła, gdy w końcu otworzyła oczu. Być może dobrze jest tęsknić za ludźmi, gdyż oznacza to, że w swoim życiu miało się kogoś wyjątkowego, kogoś kogo teraz brakuje. Jednakże tęsknienie za nimi niczego nie ułatwia.
Z punktu wiedzenia Blair:
Leżałam samotnie w nocy na łóżku, a świat stawał się coraz ciemniejszy i cichszy. Jednakże moje myśli były coraz to głośniejsze.
Ciemność już dłużej nie przynosi mi spokoju, zamiast tego, męczyłam się z pytaniami; "co jeśli", "a co może być". Poczułam okropny ból w klatce piersiowej. Ból, którego już nie powinien się pojawiać, jednakże wiem, że nigdy go nie pokonam. Złamane serce nie jest czymś do czego można się przyzwyczaić. Za każdym razem boli tak samo. Gdy umarł mój syn, Liam, zadałam sobie pytania jak jedna osoba może wziąć tak wiele serce. Tak na prawdę bez znaczenia dlaczego ma się złamane serce, czy przez zerwanie, przez odrzucenie, czy też przez utratę członka rodziny, to nadal powoduje łzy.
Ale, to nie serce się poddaje, to umysł.
Oni musza byc razem, no !
OdpowiedzUsuńZnow mi sie chce plakac. Niech on wroci do Blair. Fajnie ze tak szybko tlumaczysz. ;)
OdpowiedzUsuńwoow *___* jaki emocjonalny ten rozdział <3 Justin napisał piosenkę <3 jeeej... a ta Jayde jest jakaś dziwna, nie wiem czemu, ale takie odnoszę wrażenie.
OdpowiedzUsuń@saaalvame
Myślisz tak dlatego że to ci sie nie podoba że Justin ma nową :D
UsuńMam nadzieję, że w końcu zrozumieją, że się nadal kochają i wrócą do siebie. :)
OdpowiedzUsuńpiękne to masakra jak on w ogole mogl znalesc sobie inna masakra ...nie nawidze ja bym go znienawidziła , a rozdział super plakać się chce
OdpowiedzUsuńpłakać mi się zachciało, gdy to czytałam. :( myśle tak samo jak jedna dziewczyna napisała na górze ta jayde jest dziwna. :/
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :)
ale sie narobilo.........
OdpowiedzUsuńlololol :CCC
OdpowiedzUsuńBo prostu piękny i wzruszający :((
OdpowiedzUsuń